czwartek, 21 marca 2013

Antiquus Hostis - Rozdział IX


Słońce leniwie przedostawało się do przytulnej sypialni. Hermiona otworzyła lekko oczy, obudzona promieniami gwiazdy. Rozejrzała się po pokoju i dopiero po chwili zorientowała się, gdzie jest. I czemu tu się znalazła. Z jej oczu popłynęły łzy, których nie potrafiła powstrzymać. Słońce raziło ją w oczy, więc zasłoniła okno. Z powrotem opadła na łóżko i zwinęła się w kłębek. Usłyszała ciche pukanie do drzwi, ale nie miała siły na nie odpowiedzieć. Draco wszedł pokoju i usiadł na łóżku.
- Hermiona, może coś zjesz ? Przyniosłem Ci śniadanie.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Chłopak westchnął. Położył jej dłoń na ramieniu, Hermiona gwałtownym ruchem odepchnęła go.
- Zostaw mnie - powiedziała cicho, ale stanowczo.
Draco popatrzył na nią swoimi stalowo-szarymi oczami, które teraz były pełne smutku. Otworzył usta, ale zaraz je zamknął. Nie wiedział, co powiedzieć. Wiedział, że Miona w końcu stanie na nogi, ale nie był pewny, ile może to potrwać. Powoli podszedł do drzwi i powiedział : 
- Zadzwoniłem do Twojego biura i powiedziałem, że musisz wziąć urlop w celach zdrowotnych.
Hermiona po dłuższej chwili kiwnęła głową, a on wyszedł, zostawiając lekko uchylone drzwi.

***
Hermiona na przemian płakała albo spała. Nie tknęła jedzenia, które przynosił jej Draco. Nie miała siły. Chciała umrzeć. 
Przez mgłę widziała jak Ginny do niej przychodzi i  coś mówi. Draco przesiadywał u niej cały czas. Hermiona chciała tylko jednego - żeby wszyscy zostawili ją w spokoju. Co jakiś czas czuła ostre kłucie w okolicach nerek, ale nie zwracała uwagi na ból.

***
Draco nie dawał sobie już rady. W końcu chwycił się ostatniej deski ratunku i zadzwonił po magomedyka. Mężczyzna zjawił się po godzinie i wszedł do sypialni. Malfoy chodził zdenerwowany po salonie. W końcu, po kilkunastu minutach, usiadł na fotelu. Po około pół godziny wyszedł lekarz, a Draco szybko zerwał się z fotela.
- Co jej jest, doktorze ?
- Depresja spowodowana jakimś silnym bodźcem. Czy przydarzyło jej się w ciągu kilku ostatnich dni coś złego ? - chłopak kiwnął głową - Tak myślałem. Ten eliksir powinien jej pomóc- medyk podał Draconowi fiolkę z blękitnym płynem - Niech to wypije od razu. Z mojej strony to wszystko. Do widzenia - doktor podał mu rękę i wyszedł.
Draco wszedł do sypialni. Hermiona leżała skulona na łóżku. 
- Hermi, musisz wypić ten eliksir. Poczujesz się lepiej. Proszę zrób to dla mnie - wyszeptał.
Dzieczyna po raz pierwszy od wielu dni popatrzyła nia niego. Na jego stalowe oczy, które straciły blask przez te kilka dni. Na jego idealne usta, które niejedna dziewczyna chciała pocałować. Przesuwała wzrok po jego bladej skórze, jasnych, wręcz platynowych włosach. Wróciła do oczu, które patrzyły na nią błagalnie. 
Usiadła na łóżku i wyciągła rękę. Draco podał jej fiolkę i Hermiona szybko ją opróżniła. Po jej ciele rozlała się fala ciepła. Od razu poczuła się lepiej.
- Dziękuję - powiedział cicho.
Chciał dotknąć ręką jej dłoń, ale dzieczyna się odsunęła. Znowu. Nie była gotowa. Nie po tym, co się stało. Nie potrafiła.
- Idź już - szepnęła.
Draco popatrzył na nią. Na jej czekoladowe oczy, w których kiedyś tańczyły wesołe iskierki. Kiedyś. Chłopak westchnął cicho i opuścił sypialnię.

***
Hermiona z dnia na dzień czuła się coraz lepiej. Wyrzuty sumienia, które cały czas powtarzały, że to jej wina, zniknęły. Zaczęła dostrzegać, jak dużo czasu poświęcał jej Draco. Przypomniała sobie wszystkie chwile spędzone z Draconem i na jej twarzy pojawił się uśmiech. Po raz pierwszy od wielu dni.

***
Minął tydzień od tego przykrego incydentu w kuchni. Hermiona odzyskała siły, a jej twarz odzyskała swój dawny, różowy kolor.
Był słoneczny dzień. Słońce próbowało przedostać się przez zasłonięte okno, a cząsteczki kurzu wesoło tańczyły w powietrzu. Hermiona czuła się cudownie, natomiast wyrzuty sumienia i paranoje zniknęły. Eleksir zrobił swoje. Wstała powoli z łóżka, ziewając. Odsłoniła okno i uświadomiła sobie, że po raz pierwszy od tygodnia zobaczyła, gdzie się znajduje. Sądząc po odległości od ziemi, była w bloku. Nowoczesny wygląd tych budynków przyciągał wzrok. Pomyślała, jak dużo musi kosztować to mieszkanie. A przecież Draco nigdzie nie pracuje. Sypialnia miała widok na mały plac zabaw, w którym było dwoje dzieci. Pamiętała, jak ona była mała. Nie miała żadnych problemów, a rodzice bardzo ją kochali. Teraz odsunęli się od siebie. 
Zamierzała wyjść, gdy jej uwagę przykuło lustro. A raczej osoba, która się tam odbiła. Kobieta miała lekkie cienie pod oczami, a jej włosy sterczały we wszystkich kierunkach. Rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu jej walizki, ponieważ wiedziała, że ona tutaj jest. Wyciągnęła z niej kosmetyczkę, czyste ubranie i poszła do łazienki. Odświeżona, pomalowana i z idealnie pofalowanymi włosami skierowała się do drzwi sypialni. W salonie zastała Dracona, śpiącego na kanapie. Na palcach skierowała się do holu, a potem do kuchni. Poszperała w szafkach, lodówce i połozyła na stole miskę, płatki kukurydziane i mleko. Od wielu dni nie miała nic w ustach, więc z chęcią zjadła śniadanie. Nagle syknęła z bólu. Znowu bolały ją okolice nerek. Powinna iść z tym do lekarza. Odczekała chwilkę i ból minął.
Z pełnym brzuchem płatków poszła do salonu. Usiadła na jednym z foteli i sięgnęła po gazetę leżącą na stoliku. Zagięta kartka wzbudziła jej ciekawość, więc otworzyła na podanej stronie. Ta część gazety była poświęcona ofertom prac, a jedynym okienkiem, które zaznaczył Draco, było to z Ministerstwa Magii. 
Więc albo Malfoyowi spodobała się ta praca albo chce ją mieć na oku. Usłyszała lekkie skrzypienie sprężyn i szybko przewróciła strony.
- Witaj - dobiegł ją lekko zachrypnięty głos.
- Cześć - odpowiedział Hermiona z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Już lepiej ? 
Hermiona odłożyła gazetę i spojrzała na niego. Artystyczny nieład na głowie dodawał mu uroku. Draco uśmiechnął się.
- Tak, o wiele lepiej - dziewczyna spuściła wzrok - Dziękuję - to ostatnie słowo wyszeptała.
Chłopak poklepał miejsce obok siebie i uśmiechnął się zachęcająco. Hermiona usiadła z nim i opatuliła się kocem, który leżał na podłodze.
- Przepraszam. Za cały ten tydzień, podczas którego byłam nieobecna.
- Nie ma o czym mówić - przerwał jej Malfoy - To nie jest Twoja wina. 
Draco niepewnie ją przytulił, bojąc się jej reakcji, ale Hermiona nie odepchnęła go. Potrzebowała tego. Potrzebowała zrozumienia i wsparcia. Przytuliła się do jego bladej piersi i popłynęły łzy. Dracon cały czas trzymał ją w objęciach, lekko się kołysając.
- Już jest dobrze. Już dobrze - powtarzał.
W końcu Hermiona się uspokoiła. Była lekko zawstydzona swoim wybuchem płaczu i postanowiła, że nigdy wiecej nie uroni łzy przez tego dupka.
Powolnym ruchem odsunęła się od niego i uśmiechnęła niepewnie. On odpowiedział tym samym.
- Mam dla Ciebie niespodziankę - powiedział i uśmiechnął się tajemniczo.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Jaką ? - spytała.
- Nie powiem Ci. Teraz masz iść do pokoju i założyć coś ładnego na siebie - uśmiechnął zawadiacko.
Hermiona westchnęła teatralnie i ruszyła do pokoju. Jednym machnięciem różdżki wypakowała wszystkie swoje ubrania, zaś kolejnym powiesiła je w szafie.
Wybrała prostą, czerwoną sukienkę w białe groszki i buty w tym samym kolorze. Usta pokryła czerwonym błyszczykiem. Była zadowolona z efektu. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze i wyszła z sypialni.
Draco zdążył się przebrał i czekał na nią cierpliwie z wstążką w ręce.
- Pięknie wyglądasz - rzekł nieśmiało, ale z zachwytem.
Dziewczyna zarumieniła się.
- Po co Ci to ? - zapytała Hermiona, wskazując ręką na kawałek czarnego materiału.
- Odwróć się - powiedział ze swoim zabójczym uśmieszkiem.
Dziewczyna wykonała polecenie, a gdy poczuła jego oddech na szyi otoczyła ją ciemność.
- Widzisz coś ? - w jego głosie słychać było nutę rozbawienia.
- Nie - powiedziała z przekąsem.
- To dobrze. 
Draco chwycił Hermionę za rękę i dziewczyna poczuła charakterystyczne szarpnięcie w okolicy pępka.

***
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Dracon.
Hermiona ściągnęła wstążkę i zobaczyła cudowne miejsce. Piaszczysta plaża rozciągała się w każdym kierunku i delikatnie błyszczała w słońcu. Delikatny szum fal cieszył ucho. Morze było tak czyste, że można było zobaczyć pływające rybki.Miało różne kolory. Raz było niebieskie, a raz szmaragdowe. 
- Och - wyszeptała zawchwycona. 
Nigdy nie widziała pieknięjszego widoku. Rozejrzała się. W pobliżu rosło kilka drzew, które dawały schronienie przed słońcem. Usiedli na piasku.
- Dziękuję. Cudowne miejsce - powiedziała.
Malfoy uśmiechnął się szeroko.
- Draco, Ty gdzieś pracujesz ?
- Nie, jeszcze nie. Szukam pracy. Znalazłem jedną ciekawą ofertę.
Hermiona pokiwała głową. Przecież wiedziała, jaka to pracy. Widziała dzisiaj rano. Dziewczyna popatrzyła w jego stalowe oczy, które płonęły fioletowym blaskiem. Zauważyła, że one mają ten odcień tylko wtedy, gdy jest szczęśliwy.
- Dziękuję Ci. Zrobiłeś dla mnie dużo. Mimo, że nie przepadasz za szlamami. Nawet nie wiem, jak Ci się odwdzięczyć.
Malfoy zbył ją machnięciem ręki.
- Przestań - powiedział z powagą - Nie musisz się odwdzięczać. Nawet mi się to podobało - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Hermiona trzepnęła go w ramię i spojrzała na morze. Mijały godziny. Mimo, że nie rozmawiali, nie czuli się niezręcznie. Cisza była ich sprzymieńcem. Mogli blądzić w swoich myślach, nie zważając, że ta druga osoba poczuje się urażona. Patrzyli na szmaragdową wodę i cieszyli się swoją obecnością. 
Draco przeniósł wzrok na Hermionę. Jej oczy nareszcie odzyskały swój dawny, czekoladowy kolor i wesołe ogniki, które wesoło tańczyły. 
- Masz piękne oczy - wyszeptał.
Dziewczyna cicho prychnęła.
- Przecież na mnie nie patrzysz - powiedziała.
Malfoy nic nie odpowiedział, więc Hermiona zwróciła głowę  w jego kierunku. Mimowilnie się uśmiechnęła. Draco patrzył na nią, ale nie tak jak zwykle. Z lekkim pożądaniem. Mimo to nie dał jej żadnych znaków, że tak jest. Dziewczyna podziękowała mu za to w duchu. Chłopak aż promieniował szczęściem.
- Cieszę się, że tu jesteś - rzekł.
- Ja też - szepnęła.
Draco przysunął się i objął ją ramieniem. Przytuleni do siebie, popatrzyli znów na morze, napawając się tą chwilą.
Nastał wieczór, a wraz z nim nowe nadzieje.

niedziela, 3 marca 2013

Antiquus Hostis - Rozdział VIII


- Muszę iść. Będą się martwić - powiedziała Hermiona po kilku godzinach oglądania filmów.
- Jeśli musisz - smutek w głosie Malfoya był wyczuwalny na odległość.
- Pa - uśmiechnęła się, pocałowała go w policzek i deportowała z trzaskiem.
Chłopak miał dobry humor. Naprawdę się zmienił i Hermiona to doceniła. Cieszył się z tego. Nie potrafił sobie wytłumaczyć tylko jednego. Dlaczego akurat ona ? Było mnóstwo czarodziejek czystej krwi. Nie, pomyślał, przestań. Ona jest wyjątkowa. Dobrze o tym wiesz. Zależy Ci na niej. Nie zepsuj tego, tylko dlatego, że nie jest czysta. Voldemorta już nie ma. Teraz się to nie liczy.

***

Hermiona weszła do mieszkania. Usłyszała krzątanie w salonie, więc tam się skierowała.
- Hej, mała - powiedziała.
- Cześć, Hermi - ruda uśmiechnęła się.
Brunetka spojrzała na nią. Widać było, że się czymś denerwowała. Przekładała jedną rzecz z miejsca na miejsce. W końcu się domyśliła.
- Ginny, czy Harry Ci powiedział co się dzisiaj stało ?
Ruda tylko kiwnęła głową.
- Usiądź - powiedziała Miona i wskazała ręką miejsce obok siebie - Posłuchaj. To, co zrobił Ron było okropne. Nadal nie rozumiem, czemu takie coś zrobił. Ale to niczego nie zmienia. Nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami - dziewczyna uśmiechnęła się i uściskała Ginny.
- Przepraszam za niego. Nie wiem, co mu odbiło. Nigdy taki nie był.
- Wiem, wiem. Może za dużo wypił.
- To go nie usprawiedliwia - powiedziała Ginny - Idę zrobić babeczki.
Hermiona tylko kiwnęła głową Nadal się zastanawiała nad tym, co zrobił Ron. Nie mogła w to uwierzyć. Byli przyjaciółmi od bardzo dawna. Mimo, że się kłócili, zawsze udawało im się pogodzić. Potem przerodziło się w coś więcej, ale nie kochała go. To dlatego nie mogła z nim być. Po prostu go nie kochała. Rozstali się w przyjaźni. Teraz nie potrafiła mu wybaczyć. Z zamyślenia wyrwał ją głos Ginny :
- Mogłabyś iść do chłopaków po proszek do pieczenia ?
- Ok !
Zwlekła się z kanapy i poszła do mieszkania chłopców. Weszła do kuchni. Ściany miały kolor beżu, który ładnie komponował się ciemnymi meblami. Duże okna rozjaśniały pomieszczenie. Podeszła do jednego z nich. Miały widok na ulicę. Widziała ludzi, spieszących się do pracy, dzieci, które zawsze cieszyły się chwilą. Jeden z przechodniów przykuł jej wzrok. Miał platynowe włosy. Mężczyzna, czując spojrzenie odwrócił się w jej kierunku. Wtedy go poznała. Miał czarny garnitur i mówiła przyznać, że wyglądał bardzo przystojnie. Pomachał do niego, a on się uśmiechnął, puścił jej oko i poszedł dalej. Podeszła do szafki i zaczęła szukać proszku do pieczenia. Wiedziała, że chłopcy się nie zdenerwują, że wzięła od nich coś bez pytania. Usłyszała kroki i odwróciła się w stronę drzwi. Stał tam wysoki, rudy mężczyzna.
- Ja ty-tylko przyszłam po p-proszek do pieczenia - jąkała się brunetka.
- Mam nadzieję, że niczego innego nie dotykałaś. Nie chciałbym się pobrudzić szlamem - warknął Ron.
- O co Ci chodzi ? - spytała ze złością Hermiona.
- Nie udawaj. Zadajesz się z tym arystokratą i go na mnie napuszczasz. Tylko mi nie mów, że Ci się nie podobało wczoraj.
- Ty tępy, irytujący, chamski dupku ! Co mi się miało podobać ?! To, że się do mnie dobierasz ? - roześmiała się histerycznie - Nie pochlebiaj sobie, Ron.
Chłopak zrobił krok w przód, a ona natomiast w tył. W końcu nie miała, gdzie uciec. Stała pod ścianą. Rudy pogłaskał dłonią jej policzek.
- Wiesz, że ja zawsze dostaję to co, chcę ? - chwycił jej ręce i brutalnie wpił się w jej usta.
Dziewczyna szarpała się, ale nie przynosiło to skutku. W końcu zdecydowała się na jedyną, skuteczną metodę. Kopnęła go w krocze. Były gryfon jęknął z bólu, ale nie rozluźnił uścisku.
- Pożałujesz tego, suko - warknął i uderzył ją w twarz.
Wtedy rozległ się krzyk :
- Ron ! Jak mogłeś to zrobić ?! - krzyknął Harry.
Podbiegł do nich. Rudy puścił brunetkę, a ta klękła na podłodze. Czuła, jak czerwona ciecz spływa jej po policzku. Nie sądziła, że aż tak mocno ją uderzył. W głowie kołowały się tysiące myśli.
- Hermiona, jak się czujesz ? - spytał wstrząśnięty brunet.
- Bywało lepiej - Miona próbowała się uśmiechnąć, ale powstał z tego grymas.
Dziewczna podniosła się i z pomocą Harry'ego poszła do swojego mieszkania. Usłyszała krzyk Ginny :
- Co jej się stało ?!
- Ron ją uderzył - powiedział z niedowierzaniem chłopak.
- Idź do niego, a ja się nią zajmę.
Hermiona poczuła, że uścisk rozluźnia się, ale zaraz znowu ktoś ją chwyta. Wciąż powtarzała tylko te same słowa :
- Draco. Zadzwoń po Draco. Potrzebuję go. Draco.
Ruda położyła ją na łóżku i wzięła do ręki jej telefon. Wybrała numer i czekała.
- Cześć, Malfoy. Tu Ginny. Jest dość nieprzyjemna sprawa. Ron uderzył Hermionę - wtedy w słuchawce można było usłyszeć okrzyki oburzenia - Wiem. Leży teraz w łóżku i cały czas prosi, żeby po Ciebie zadzwonić - Ginny wysłuchała odpowiedzi - Okej, czekam.
Hermiona leżała w bezruchu na łóżku. Czuła krew na policzku w ustach, ale nie przejmowała się tym. Nic ją nie obchodziło. Czekała na Draco. Rozległ się dzwonek do drzwi. Ginny poszła otworzyć. Po chwili Malfoy wszedł do pokoju.
- O Boże... - powiedział.
Szybkim krokiem podszedł do łóżka i klęknął. Odgarnął jej włosy i pocałował w czoło. Wtedy dziewczyna wyrwała się z transu.
- Draco - wyszeptała i przytuliła się do niego.
Blondyn wziął ją na ręce i powiedział do Ginny, która weszła do pokoju :
- Zabieram ją do siebie. Tutaj nie jest bezpieczna. A ja nie chcę, żeby jej się coś stało. Ty też nie, prawda ? - Ginny kiwnęła głową - Spakuj jej rzeczy do walizki, ok?
Ruda wyciągnęła różdżkę z kieszeni i wypowiedziała zaklęcie. Wszystkie rzeczy Hermiony w mgnieniu oka znalazły się w czarnej, podróżnej walizce. Ginny ponownie machnęła różdżką i bagaż zniknął.
- Wysłałam to do Ciebie - powiedziała dziewczyna.
- Dzięki. Do zobaczenia - Malfoy lekko uśmiechnął się i deportował z donośnym trzaskiem.

***

Położył Hermionę na łóżku i przykrył kocem. Musnął wargami jej policzek i wyszedł z pokoju. Dziewczyna wtuliła się w poduszkę i usnęła.