niedziela, 20 stycznia 2013

Antiquus Hostis - Rozdział V


Słońce wpadło do pokoju przez niezasłonięte okno, budząc Hermionę. Niechętnie wstała i poszła na śniadanie.
- Cześć, Ginny - przywitała się z rudą.
- Hej, Miona.
- Co jest na śniadanie ?
Ginny postawiła na stole talerz naleśników z czekoladą i bitą śmietaną.
- Idziesz z nami dzisiaj wieczorem na imprezę?
- Dzisiaj ? Nie, nie mam ochoty. Przepraszam.
- Nie ma sprawy - ruda uśmiechnęła się.
 Po posiłku poszła do sypialni i usiadła przed toaletką. Z lustra patrzyła na nią ładna dziewczyna z kasztanowymi, sięgającymi do połowy pleców, kręconymi włosami. Pomyślała sobie, że czas na zmiany. Zadzwoniła do fryzjera i umówiła się na 15.30. Mimo, że nie malowała się zbyt często, dzisiaj postawiła na czarne kreski, tusz i czerwoną szminkę. Wzięła do ręki  różdżkę, wypowiedziała zaklęcie i w mgnieniu oka jej włosy stały się proste. Ubrała się w białą bluzkę, czarną mini i tego samego koloru rajstopy. Buty założyła czerwone i wzięła do ręki również  czerwoną kopertówkę. Zadowolona z efektu, deportowała się do swojego biura.
- Miona ?! Nie poznałem Cię. Pięknie wyglądasz ! - zawołał Michael.
- Dzięki - uśmiech zagościł na twarzy dziewczyny - Jest dzisiaj coś ciekawego ?
- Nic.
Mimo, że nic nie było do roboty, szybko mijał jej czas. Nim się obejrzała na zegarku wybiła 15 i do biura wszedł Draco.
- Cześć - powiedział z uśmiechem.
- O, hej. Co Ty tu robisz robisz ? - spytała ze zdziwieniem Hermiona.
- Nie pamiętasz ? Umówiliśmy się na dzisiaj.
- Ach, no tak. Już się zbieram.
Malfoy nie mógł się na patrzeć na dziewczynę. Wyglądała olśniewająco.
- Zapomniałam. Nie przedstawiłam Was. To jest Michael- mój współpracownik, a to Draco- znajomy.
Blondyn uniósł brwi na wzmiankę o znajomym. Tylko znajomym. Mimo to, uścisnął rękę Brownowi.
Herma pożegnała się z Michaelem i wyszła z Malfoyem.
- To gdzie idziemy ? - spytał.
- Do fryzjera. Zapomniałam o Tobie i umówiłam się na wizytę. Przepraszam.
- Może jakoś to przeżyję.
Weszli do salonu fryzjerskiego i usiedli w poczekalni. Miona przeglądała gazety, mając nadzieję, że jakaś fryzura wpadnie jej w oko. Gdy przyszła jej kolej, była już zdecydowana.
- To co robimy ? - spytała fryzjerka.
- Ten odcień - dziewczyna pokazała na palecie kosmyk włosów - i ścinamy do ramion.
- Wedle życzenia - dziewczyna uśmiechnęła i zabrała się do roboty.
Po pół godzinie nudnego oczekiwania, Draco w końcu ją zobaczył i oniemiał z wrażenia. Dziewczyna podeszła do niego.
- Wyglądasz cudownie - szepnął jej do ucha.
- Dziękuję - zarumieniła się.
- Idziemy na kawę ? Znam taką fajną kawiarnię.
- Okej.
Rzeczywiście, kawiarnia była przytulna. Panowała w niej miła atmosfera. Usiedli przy stoliku, tuż za ogromną paprotką.
Zamówili kawę i rozmawiali. Rozmawiali, rozmawiali, rozmawiali. O wszystkim i o niczym. Kawa dawno im wystygła, a oni nie przestali gadać. Draco spojrzał na zegarek.
- Kurde ! Jak późno ! Chodź, odprowadzę Cię.
- Malfoy... Przecież mogę się teleportować - patrzyła na niego z politowaniem.
- Wiem. To nie zmienia faktu, że i tak Cię odprowadzę - uśmiechnął się szeroko.
Chłopak zapłacił za kawy i wyszli w ciemny wieczór. Zatrzymali się pod blokiem, w którym mieszkała.
- Wejdziesz ?
- A co na to Twoi przyjaciele ? - spytał sceptycznie.
- Nie ma ich.
- O. To bardzo chętnie.
Weszli do mieszkania. Hermiona nastawiła wodę i zaparzyła herbatę. Usiedli na kanapie, dziewczyna włączyła jakiś film i zaczęli oglądać.
Mionę owionął zapach jego perfum. Z pewnością były bardzo drogie. Czuła ciarki na całym ciele, a jej serce biło dwa razy szybciej. Oszukiwała się, myśląc, że to nie przez niego. Prawda była inna. Od kilku dni nie myślała o niczym innym, tylko o nim.
Draco patrzył Hermionę. Pięknie wyglądała w nowej fryzurze. Nie potrzebny był jej makijaż, żeby inni mężczyźni się za nią oglądali. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo jest pociągająca.
- Hermiono ...?
- Hmm ? - dziewczyna popatrzyła na niego swoimi czekoladowymi oczami.
Wiedział, że da radę to zrobić.
- Co się stało, Dra... - Hermiona nie zdążyła dokończyć, bo Draco ją pocałował.
Świat zawirował. Poczuła się cudownie, jak nigdy w swoim życiu. Jego ręcę zjechały w dół, na jej talię. Miona, nieświadoma tego co robi, zaczęła rozpinać Molfoy'owi koszulę. Chłopak złapał ją za ręce.
- Hermiona... Nie rób niczego pochopnie. Możesz tego później żałować.
- Zamknij się.
- Nie ! Nie zrozum mnie źle, ale nie pójdę z Tobą do łóżka.
Miona popatrzyła na niego błagalnie.
- Nie, koniec kropka. Nie chcę słyszeć potem wyrzutów.
- Malfoy, do cholery ! Jesteś w moim domu i to ja tu ustalam zasady !
- Akurat w tym wypadku nie.
- Pożałujesz tego - zrobiła minę obrażonego dziecka.
- Trudno - uśmiechnął się lekko - a teraz idź spać. Jest już późno.
- Nigdzie nie pójdę, nie rozkazuj mi.
- Skarbie, tylko to zrób dla mnie, okej ?
Na słowo ''skarbie'', Hermiona wymiękła. Wstała, pocałowała go i poszła do sypialni.
Draco poczekał aż uśnie, poszedł do niej i zostawił na łóżku kartkę z jego numerem telefonu. Miał złe przeczucie, że będzie jej wkrótce potrzebny. Pocałował ją delikatnie w czoło i z cichym trzaskiem deportował się.

piątek, 18 stycznia 2013

Antiquus Hostis - Rozdział IV


Hermiona siedziała przez chwilę w bezruchu, nie wiedząc co myśleć. Z jednej strony była bardzo zaskoczona tym, co Draco powiedział, ale z drugiej strony zrobiło jej się bardzo miło. Siedziała tak jeszcze chwilę, potem wstała, zapłaciła rachunek i wyszła. W biurze nie zastała Michaela, tylko jego liścik, w którym pisał, że musiał wyjść wcześniej z pracy. Usiadła przy swoim biurku, bo zostało jej trochę papierkowej roboty. Niestety, nie mogła zająć się pracą, bo jej myśli krążyły wokół jednej osoby.
- Hermiona, weź się w garść - powiedziała sobie - przecież to jest Twój nawiększy wróg. Chyba.
- No, no. Podobno przez rozmawianie ze sobą, stajesz się mądrzejszy. No ale bez przesady - do biura wszedł Malfoy.
- Co Ty tu robisz ?
- Chciałem Cię przeprosić.
- Za ...?
- Za to, co powiedziałem i za to, że wyszedłem bez pożegnania.
- Przeprosiny przyjęte. A teraz wybacz, mam jeszcze trochę pracy.
- Może mógłbym pomóc ?
Dziewczyna udała, że się zastanawia.
- Możesz.
- Jak ?
- Zrobisz jedną rzecz.
- Mianowicie...?
- Zamknij się.
Draco zrobił obrażoną minę. Hermiona zaśmiała się, przesłała mu buziaka i zajęła się pracą. Chłopak miał teraz mnóstwo czasu na podziwianie jej. Co jakiś czas dziwczyna spoglądała na niego i uśmiechała się szeroko. Malfoy nie potrafił nie odwzajemnić uśmiechu.
- Skończyłam - powiedział Herma po jakiejś godzinie.
- Nareszcie. To idziemy do mnie czy do Ciebie ?
Hermiona popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Żartowałem. O której jutro kończysz pracę ?
- O 15.
- Będę czekać - powiedział.
Potem pocałował ją w policzek i wyszedł. Dziewczyna dotknęła palcami miejsca, gdzie jego usta zostawiły gorący ślad na jej skórze. Stała tak dobre kilkanaście minut. W końcu się opamiętała. Założyła płaszcz i deportowała się.
Aportowała się w swoim mieszkaniu. Zdjęła buty, płaszcz i poszła do kuchni. Tam zastała Ginny, która była trochę przybita.
- Ruda, co się stało ? - spytała Herma i bardzo mocno ją przytuliła.
- Pokłóciłam się z Harry'm.
- Oj, mała. Będzie dobrze. Zobaczysz - pocałowała ją w policzek - chcesz herbatę?
- Mhm.
- Mogę Ci coś powiedzieć ?
- No pewnie.
Hermiona usiadła na krześle, podając jej kubek.
- Wyszłam z tego klubu - zaczęła - bo jakiś koleś zaczął się do mnie dobierać. On poszedł za mną. Wbiegłam w ciemną uliczkę i prawie by mnie dopadł, ale któs mnie uratował. To był Draco Malfoy. Następnego dnia obudziłam się w hotelowej sypialni. Malfoy wmawiał mi, że się zmienił. Wkurzyłam się i wybiegłam z hotelu. Nie jestem pewna gdzie, ale gdzieś wypadła mi wizytówka. On ją znalazł. Przyszedł dzisiaj do mnie do pracy i namówił mnie na wspólny lunch - dziewczyna spojrzała na Ginny.
- Kontynuuj - powiedział ruda.
- Podczas lunchu, przyglądał mi się. Gdy spytałam się dlaczego, odpowiedział, że mu się podobam. Po czym wyszedł bez słowa z restauracji. Jak wróciłam do biura, zaczełam pracować, ale nie mogłam się skupić, bo cały czas o nim myślałam. Malfoy znowu przyszedł. Przeprosił mnie, posiedział trochę, potem powiedział, że przyjdzie jutro po mnie po pracy. Pocałował mnie w policzek i wyszedł - Herma skończyła opowiadać - I co o tym myślisz ?
- Widać, że mu się podobasz. Nie jestem pewna tylko, czy naprawdę się zmienił. Ale ja nie mam nic przeciwko, jeśli o to Ci chodzi.
- Dzięki - Hermiona uśmiechnęła się.
- Dobra, koniec pogaduszek. Idziemy spać.
Wstały, pożegnały się i poszły do swoich sypialni.


__________________________________________________________

zrobiłam sobie nowe konto. Teraz jestem Avada Kedavra. :3 

Antiquus Hostis - Rozdział III


Restauracja była ładna i przytulna. Usiedli przy stoliku i  Hermiona rozejrzała się. Wnętrze jej się podobało. Podłoga została wyłożona ciemnym drewnem, a ściany pomalowane na jasny róż. Podeszła do nich kelnerka i oboje zamówili coś do jedzenia.
- Co słychać ? - zaczął rozmowę Draco.
- W sumie to nic ciekawego. Praca, dom, praca, dom. Czasami gdzieś pójdę ze znajomymi. I tyle. A u Ciebie ? - spytała kulturalnie dziewczyna.
- Ok. Szukam pracy.
- Czemu ? Z poprzedniej Cię wylali ? - zaśmiała się.
- Ha, ha. Zabawne.
Chciał jej się odgryżć, ale w tej chwili przyszła kelnerka z ich zamówieniami. Podziękowali i zaczęli jeść. Dopiero teraz Hermiona uświadomiła sobie, jak bardzo jest głodna.
- A gdzie teraz mieszkasz ? - spytał chłopak.
- Na Baker Street.
- O, to nawet blisko.
- Jakieś 10 minut piechotą.
- Ale przecież Ty nie używasz tego środka transportu, prawda ?
- Nie, nie używam. Są inne sposoby, przede wszystkim szybsze - uśmiechnęła się łobuzersko.
Gdy Hermiona jadła swoje spaghetti, Draco przyglądał się jej. Wyglądała zupełnie inaczej niż pamiętał. Wyładniała, choć jej burza loków została taka sama. Było jej z nią do twarzy. Nie mógł się na nią napatrzeć. Herma uchwyciła jego wzrok.
- Co ? Ubrudziłam się ?
- Nie, wszystko ok.
- No to czemu się patrzysz ?
- Podobasz mi się, to się patrzę.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, co powiedział. Na jego twarzy zakwitły rumieńce. Hermiona popatrzyła na niego ze zdumieniem. Draco szybko wstał, wziął płaszcz i szybkim krokiem wyszedł z lokalu, zostawiając dziewczynę z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.



_________________________________________________________

krótki i beznadziejny, no ale trudno. nie chciałam Was już trzymać w niepewności.
proszę, nie hejtujcie ! ;__;

sobota, 12 stycznia 2013

Ogłoszenie !

Pytanie do Was. 
Mam dalej prowadzić tego bloga i pisać to opowiadanie ?
Bo nie wiem, czy ktoś je czyta oprócz kilku osób.

Jeśli mam prowadzić dalej, to piszcie co ma się wydarzyć !
Proszę, proszę, proszę ! :)

I jeszcze jedna prośba.
Dodawać się do obserwatorów. 
To też mi bardzo pomoże. :3

niedziela, 6 stycznia 2013

Antiquus Hostis - Rozdział II


Hermiona była bardzo zyritowana. Może niepotrzebnie się tak zdenerwowała, a do tego rozpłakała, ale nie obchodziło ją to. Nie powinna się zgodzić na wczorajszy wypad do tego klubu. Ten pomysł wydawał jej się od samego początku zły. Następnym razem będzie ufała swojej intuicji.
Zbliżała się do bloku, w którym mieszkała razem ze swoimi przyjacielami. To znaczy, chłopcy mieszkali w jednym mieszkaniu, a ona z Ginny w drugim.
Był to ubskurny budynek z grafitti na ścianach. Mimo, że stać było ją na coś lepszego, nie chciała opuszczać przyjaciół.
Gdy weszła do mieszkania, z kuchni wychyliła się głowa Ginny.
- Hermiona ! - wykrzyknęła uradowana.
Podbiegła do niej i mocno ją przytuliła, lecz dziewczyna nie odwzajemniła uścisku.
- Mogłabym wiedzieć, gdzie się podzialiście wczoraj ? - zapytała. Zdziwiła się, że jej głos był aż tak opanowany.
- No...y...ten...no... Myśleliśmy, że pojechałaś już do domu, bo nie mogliśmy Cię znależć. Dzwoniliśmy do Ciebie, ale nie odbierałaś.
- Jak to ? - dzieczyna przeszukała kieszenie i znalazła telefon. Miał rozładowaną baterię.
- Bateria się wyczerpała ...
- No widzisz ? Jak mieliśmy się z Tobą skontaktować ? Nadal będzie się gniewać ? - ruda popatrzyła na nią błagalnie.
Hermiona nie mogła się na nią gniewać. Uśmiechnęła się i bardzo mocno ją przytuliła.
Ginny podskoczyła z radości, chwyciła ją za rękę i pobiegły razem do mieszkania chłopców.
- Ej, chłopcy ! - krzyknęła ruda.
- Co jest ? - Harry i Ron podnieśli wzrok z telewizora, lecz zrobili to bardzo niechętnie, bo właśnie emitowany był jakiś ważny mecz quidditcha. - Hermiona!
Podbiegli do niej i ją uściskali.
Dziewczyny siadły razem z nimi, bo nic ciekawszego do roboty nie miały. Mecz się skończył, a oni jeszcze długo ze sobą rozmiawiali. Herma nie powiedziała im tego, że to Ślizgon ją uratował. Nie miała pojęcia dlaczego tego nie zrobiła. Posłuchała intuicji.
Nazajutrz dokładnie o godzinie dziewiątej zjawiła się w pracy (słynęła przecież z tego, że była bardzo punktualna).
- Jakieś wezwania ? - zapytała swojego współpracownika - Michaela Browna *
- Jak na razie nie ma żadnych, ale jest trochę papierkowej roboty.
- Ok. Dawaj ją.
Mężczyżna rzucił jej stos papierów i zaczął zajmować się swoimi sprawami.
Dziewczyna przejrzała plik kartek. To samo, co zawsze. Mając nadzieję, że wyrobi się z tym przed pójściem na lunch, zaczęła pracować.
- Nie czuję palców - powiedziała po paru godzinach przepisywania do komputera.
- Ja też - Michael wstał - Idę po kawę. Chcesz też ?
- Jasne, że tak.
Dziewczyna korzystając z okazji, weszła do sieci i sprawdzała skrzynkę e-mailową. Po zalednie kilku minutach usłyszała kroki.
- Co tak szybko ? Ekspres się zepsuł czy za duża kolejka ? - spytała.
- Ani to, ani to - odpowiedział. Ale nie był to głos Browna.
Dziewczyna podniosła wzrok znad monitoru. Przed nią stał Draco.
- Co Ty tu robisz ? - zapytała ostro.
- Przyszedłem się upewnić, czy wszystko z Tobą dobrze. I uprzedzając Twoje następne pytanie, wizytówka wypadła Ci z kieszeni jak wybiegłaś z hotelu.
- Jak widać, jest ok. A teraz było by miło jakbyś wyszedł, bo mam dużo pracy.
- Myślałem, że dasz się skusić na lunch.
Hermiona spojrzała na zegarek. Reczywiście dochodziła pora przerwy.
- Nigdzie z Tobą nie pójdę.
- Oj, no weź. Nie daj się prosić.
- Nie.
- Tak, pójdziesz.
Dziewczyna popatrzyła na niego zirytowanym spojrzeniem. '' Jeszcze nigdy przez całe moje życie nie spotkałam kogoś tak denerwującego. A żyję już na tym świecie całe dwadzieścia cztery lata'', pomyślała dziewczyna.
- No, dobra. Zgadzam się. Ale tylko dlatego, żebyś mi już nie marudził.
- Super. To ubieraj się i idziemy.
Herma wstała i napisała kartkę Michaelowi, że idzie na przerwę. ''Coś długo go nie ma'', przemknęło jej przez głowę. Potem wzięła płaszcz i wyszła razem ze swoim największym wrogiem.





* Michael Brown - wymyślona postać

________________________________________________

do harry1 - dziękuję za komentarz. I nie piszę tego z sarkazmem. Naprawdę mi to pomogło. Teraz wiem ile jeszcze się muszę nauczyć i jaka długa droga jest jeszcze przede mną. :)

czwartek, 3 stycznia 2013

Antiquus Hostis - Rozdział I


Obudziły ją promienie słońca wpadające przez okno. Pokój, w którym spała był ładny. Miał ściany pomalowane na jasny fiolet, a podłoga była wyłożona ciemnym drewnem.
''Co ja tu robię ?!'', pomyślała wystraszona. Wtedy do pokoju wszedł on, ubrany w czarne dżinsy, białą koszulę i czarną marynarkę.
- Przyniosłem Ci śniadanie. - powiedział i uśmiechnął się na widok jej miny.
- Gdzie jestem ? - spytała.
- W hotelu. Przyniosłem Cię tu, gdy zemdlałaś. - zmarszczył czoło. - Kim był ten facet, który Cię gonił ?
- Nie mam pojęcia. Podszedł do mnie, gdy szukałam przyjaciół. Gdy zaczął się dobierać, uciekłam, a on pobiegł za mną. A tak przy okazji dzięki za uratowanie mi życia.
- Nie ma sprawy. Na brodę Merlina...! Zapomniałem się przedstawić. Jestem Dra...
- Wiem. - przerwała mu. - Wiem, że jesteś Draco Malfoy. Ja jestem, Hermio...
- Wiem. - teraz on przerwał dziewczynie. - Trudno Cię zapomnieć, Granger. A w szczególności Twoją burzę loków. - zaśmiał się.
- Trudno zapomnieć kogoś, kto poniżał cię przez wiele lat.
Uśmiech spezł Draconowi z twarzy.
- Zmieniłem się.
Dziewczyna zaśmiała się ironicznie.
- Tak, oczywiście.
- No tak.
- Daj spokój, Malfoy ! Tyle lat mnie gnębiłeś i mam uwierzyć, że się zmieniłeś ?! Nie rozśmieszaj mnie ! Całe dzieciństwo mi zmarnowałeś ! - całym ciałem Hermiony wstrząsnął szloch. - Nienawidzę Cię ! Od zawsze tak było. I to się nie zmieni. A teraz wybacz, mam ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż siedzenie tu z Tobą.
Rozpłakała się i wybiegła z pokoju.
- Hermiona, zaczekaj ! - zawołał za nią zszokowany Malfoy.
Pobiegł za nią. Na korytarzu już jej nie było. Nie miał już po co za nią biec. Przecież jej nie dogoni. Już miał wracać do hotelowego pokoju, ale zobaczył małą kartkę. Podobną do wizytówki. Podniósł ją.

Hermiona Granger

Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów,
Ministerstwo Magii

''Chyba jeszcze nie wszystko stracone." pomyślał, wracając do pokoju.

Antiquus Hostis - Prolog

Nogi powoli odmawiały jej posłuszeństwa. Bała się, że przed nim nie ucieknie. Skręciła w lewo w jakąś pozbawianą latarni ulicę.
''Jak oni mogli mnie tak zostawić ?! '', pomyślała.
- I tak mi nie uciekniesz ! - odezwał się facet, który ją gonił.
Przyspieszyła. Odwróciła głowę, by spojrzeć jak daleko jest od tego psychopaty. Nagle się z kimś zderzyła i upadła. Ktoś pomógł jej wstać.
- Schowaj się za mną. - wyszeptał męski głos.
Posłuchała go i drżąc ze strachu, stała nasłuchując zbliżających się kroków.
- Odczep się od niej ! - krzyknął jej wybawca.
- Nigdy. - odpowiedział wariat i zaniósł się śmiechem szaleńca.
Dziewczyna dopiero teraz zauważyła, jak ten idiota wygląda. Miał brązowe włosy, był wysoki i śmierdziało od niego alkoholem. Natomiast ten drugi miał jasną cerę i blond włosy.
Nagle brunet podbiegł i się zamachnął, lecz blondyn był szybszy. Jednym ruchem unieruchomił faceta, a potem stłukł go na kwaśne jabłko. Jej wybawca odwrócił się.
- Wszystko ok ? - spytał.
Dziewczyna spojrzała na niego i zobaczyła te oczy. Te szare oczy, które patrzyły na nią szyderczo przez tyle lat.
- Malfoy...? - szepnęła z niedowierzaniem, osuwając się w nicość.

3...2...1... Start ! :)

Hej :3

Postanowiłam założyć bloga, w którym będę pisała opowiadania o Dramione. :)
Czekam na Wasze WSZYSTKIE komentarze. Pozytywne i negatywne.
Piszcie czy Wam się podoba, co zmienić. Możecie nawet napisać, jak mają się dalej potoczyć losy naszych bohaterów. Być może wezmę to pod uwagę.

Także zapraszam do czytania i zachęcam do komentowania. ;3