- Ma pani nowotwór nerki.
Hermiona zamarła. Jak to się mogło stać ? Nie wiedziała, co myśleć. Była tak załamana, że prawie nie docierały do niej słowa magomedyka.
- Podstawowym sposobem leczenia jest wykonanie nefrektomii radykalnej, czyli wycięcia nerki łącznie z torebką tłuszczową, nadnerczem, regionalnymi węzłami chłonnymi oraz blaszkami powięzi nerkowej. W leczeniu skojarzonym stosowana jest chemioterapia, immunoterapia, oraz leczenie celowane za pomocą nowych, zarejestrowanych niedawno leków. Oczywiście, będziemy podawać jeszcze eliksiry wzmacniające. Jedynym sposobem na usunięcie tej chorej, prawej nerki jest operacja. Żadna dziedzina magii tutaj nie pomoże.
Draco kiwnął głową. Nie mógł wydusić żadnego słowa. Lekarz znów skierował słowa do Hermiony :
- Proszę jutro zjawić się z samego rana. Zostanie u nas Pani na kilka dni. Wtedy wykonamy operację i zobaczymy, jak to się dalej potoczy.
Szatynka łamiącym głosem pożegnała się i wyszła przytulona do ramienia Malfoya. W przedsionku szpitala deportowali się do mieszkania.
Hermiona usiadła na kanapie w salonie i patrzyła na wesoło trzaskający ogień w kominku. Nie potrafiła logicznie myśleć. Zostało jej zapewne kilka lub kilkanaście miesięcy życia. Przecież była młoda. Miała dopiero dwadzieścia cztery lata. Nie mogła tak wcześnie umierać ! Nigdy nie będzie miała dzieci. Nigdy nie usłyszy dziecięcego głosu swojego dziecka. Z jej oczy popłynęły łzy. Draco zerwał się z fotela, na którym siedział i usiadł przy dziewczynie, mocno ją przytulając.
- Malfoy... A co, jeśli ja u-umrę ? - głos zadrżał jej przy wymawianiu ostatnie słowa.
- Granger ! Masz w tej chwili wypluć to słowo ! Przeżyjesz. Rozumiesz ? Zrób to dla swoich przyjaciół, dla rodziców i ...- tu zawahał się na moment - I dla mnie.
Dziewczyna tylko mocniej się do niego przytuliła i nie nic nie powiedziała. Nagle poczuła, że unosi się w powietrzu.
- Malfoy - jęknęła - Puść mnie ! Nie mam ochoty na żarty.
- Ja też nie. Zanoszę Cię tylko do łóżka. Musisz się wyspać - położył ją na łóżku i przykrył pościelą - Przyniosę Ci eliksir usypiający. Nie będzie miała po nim żadnych snów. A Ty się przebierz.
Wyszedł, a dziewczyna założyła dwuczęściową piżamę w misie i wskoczyła do łóżka. Po chwili wrócił Malfoy ze szklaną fiolką, w której znajdował się perłowo-biały płyn. Hermiona wypiła go i poczuła ciepło rozchodzące się po całym ciele.
- Draco? - zawołała go, gdy znajdował się tuż przy drzwiach. Po raz pierwszy od wielu dni nazwała go po imieniu.
- Tak ?
- Mógłbyś spać dzisiaj ze mną ?
Chłopak uśmiechnął się ciepło i odpowiedział :
- Oczywiście. Za chwilkę przyjdę.
Dziewczyna po raz pierwszy zobaczyła u niego taki uśmiech. Nie był ''ślizgoński'' ani irytujący. Był po prostu szczery. To ją zadziwiło najbardziej. Pomyślała o swoich przyjaciołach. Co zrobią, jak się dowiedzą na co jest chora ? A rodzice ? Gdyby wcześniej poszła do lekarza... Ale w sumie co by to dało ? Rak to rak. A to wszystko przez to, że jej ojciec chorował na zespół von Hippla-Lindaua. Przestań, pomyślała, to nie jego wina ! Nie wiedział, że przekazuje Ci to genetycznie. Bała się jutrzejszego dnia. I to jak cholera. Z zadumy wyrwał ją głos Malfoya :
- Już jestem.
Hermiona zerknęła na niego i skrzywiła się z niesmakiem. Miał na sobie tylko czarne bokserki. Jego klatka piersiowa była umięśniona. Nawet w obliczu takiej tragedii nie mogła zapanować nad motylkami w brzuchu. Od razu skarciła się w duchu. To tylko przyjaciel !
- Nie marudź. Zawsze tak śpię.
Szatynka westchnęła teatralnie, a po chwili Draco znajdował się w łóżku, przykryty kołdrą.
Hermiona przytuliła się do niego i poczuła jego piękne perfumy. Wkrótce zasnęła z błogim uśmiechem na twarzy.
***
Ubrania wirowały w powietrzu. Tu leżała sukienka, a tam biustonosz. Hermiona szukała swojej ulubionej piżamy, ale nigdzie nie mogła jej znaleźć. Nagle dostrzegła skrawek turkusowego materiału i pociągła za niego. Po chwili na jej ręce spoczywała piżama.
- Już mam, Malfoy ! - krzyknęła do niego.
- Ok !
Wzięła winoroślową różdżkę i machnęła ją. Wszystkie potrzebne przeczy do szpitala znajdowały się teraz w podróżnej torbie. Założyła na siebie dżinsy, na to czarny top i zieloną koszulę. Włosy zaplotła w kłosa, wzięła torbę i poszła do salonu.
- Gotowa.
- To zbieramy się. Pamiętaj, nic Ci nie będzie, tak ?
- Tak, tak - westchnęła.
Malfoy chwycił ją za rękę i razem udali się do św. Munga.
Pielęgniarka widząc Hermionę zaprowadziła ją na salę. Był to małe, jedno-osobowe pomieszczenie. Wszystko było pomalowane na biało. Białe ściany, białe kafelki na podłodze, białe szafki, białe łóżko. Oczywiście pościel również była biała.
- Doktor poprosił pana, by udał się pan do jego gabinetu - powiedział do Malfoya pielęgniarka.Chłopak uniósł brwi, ale skinął głową szatynce i wyszedł za kobietą.Zapukał, a gdy usłyszał pozwolenie, wszedł do gabinetu.- Proszę usiąść - powiedział magomedyk.
Lekarz był mężczyzną po pięćdziesiątce. Siwe kosmyki przyprószyły jego czarne, kręcone włosy. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, choć starannie to ukrywał.
- Poprosiłem tutaj Pana - zaczął - ponieważ chciałem Panu powiedzieć o rokowaniach Pana dziewczyny.
- To nie jest moja dziewczyna. My się tylko przyjaźnimy - sprostował Dracon.
- Oczywiście. 5-letnie przeżycie osiąga około 60% chorych. W przypadku stwierdzenia przerzutów liczba ta spada do 20%. Jeśli ich nie wykryjemy, oczywiście pacjentka będzie długo żyła.
- Ona musi przeżyć ! - wycedził te słowa.
- To tylko zależy od Boga - uśmiechnął się, kończąc rozmowę.
***
Te budowle zawsze go przytłaczały. Nigdy nie wierzył w Boga, ale tylko on miał pomóc Hermionie, to musiał to zrobić. Wszedł do kościoła i zajął miejsce w ławce. Rozejrzał się. Witraże w oknach rzucały kolorowe cienie na podłogę, tworząc gdzieniegdzie tęczę. Znajdowało się tu mnóstwo obrazów, które przedstawiały zazwyczaj osoby święte lub sceny z życia Jezusa. Nie zaprzątał sobie głowy wyglądem kościoła, bo nie po to przyszedł. Nikogo oprócz niego nie było w tym budynku. Uklęknął i złożył ręce w modlitwie, jak widział w filmach.- Panie Boże - wyszeptał - Nigdy nie wierzyłem w Ciebie i te wszystkie rzeczy z Tobą związane. Mimo to, chciałem Cię prosić o pomoc. Niech Hermiona wyzdrowieje ! Niech nie ma przerzutów, ok ? Zrób to dla mnie. Albo dla niej. Nie wiem. Może ona wierzy w Ciebie ? Chciałbym się tyle rzeczy o niej dowiedzieć. Jaki jest jej ulubiony kolor, co lubi robić po południami. Daj mi tę szansę. Nie zmarnuję jej.
Uwielbiam patrzyć na nią. Na jej piękne, czekoladowe oczy, pełne tańczących ogników. Na jej cudowne, malinowe usta, które za każdym razem chcę całować. Chcę z nią być. Tylko nie wiem, czy ona potrafi mi wybaczyć te wszystkie lata poniżania.Nie umiem wyobrazić sobie bez niej życia. Mimo, że dogadujemy się tylko przez około dwa tygodnie. Nie chcę jej stracić - na jego policzku pojawiła się słona łza - Za wiele dla mnie znaczy. Tylko ona potrafi uleczyć moje arystokratyczne serce. Co Ci mam jeszcze powiedzieć ? Że lubię patrzeć na jej włosy, które leniwie układają się w fale ? Tak, to prawda. Uwielbiam ją w każdym kolorze włosów. Dopiero teraz sobie to uświadomiłem.Kocham ją. Tak, kocham ! Dziękuję, Boże. Proszę Cię jeszcze raz. Uratuj ją. Zrób to dla nas.Zerwał się z ławki i wybiegł z kościoła w kierunku szpitala. Ta modlitwa dała mu dużo do myślenia. Zrozumiał bardzo ważną rzecz i pragnął teraz podzielić się z nią całemu światu. Gdy znalazł się już w św. Mungu, szybkim krokiem skierował się do sali Hermiony, ale nie znalazł jej tam.
- Gdzie jest Hermiona Granger ? - spytał przechodzącą pielęgniarkę, lecz ta nie potrafiła udzielić na to pytanie odpowiedzi.
W oddali dostrzegł sylwetkę magomedyka, który badał szatynkę.
- Panie doktorze ! - zawołał i podbiegł do niego - Gdzie jest Hermiona ?
- Ach... Stan pacjentki bardzo się pogorszył i potrzebna była natychmiastowa operacja usunięcia nowotworu. Więcej Panu nie powiem, bo nie wiem. Proszę być dobrej myśli.
I odszedł. Draco wysłał dwa patronusy do Ginny i rodziców Hermiony o tej samej treści :
Hermiona jest w św. Mungu. Właśnie jest operowana.
Usiadł na krześle w poczekalni i załamał się. A co, jeśli nigdy nie powie jej, że ją kocha ? Nigdy nie usłyszy jej perlistego śmiechu ? Nie może mu tego zrobić ! Z zadumy wyrwał go głoś Ginny :
- Co jej się stało ?
Malfoy spojrzał w jej kierunku. Stała tam razem z Harry'm.
- Hermiona ma raka nerki i właśnie go usuwają - powiedział bezbarwnym głosem.
Gdy pojawili się jej rodzice, odrzekł to samo. Nie potrafił sklecić jakieś sensownego zdania. Nic się już nie liczyło. Tylko ona.
Jeśli Hermiona przestanie żyć, jego życie straci sens. Przecież nie da się żyć bez tlenu, prawda?
Wiem, wiem. Krótki. Ale nie chciałam Was trzymać dalej w niepewności. Komentujcie, misiaczki ! :3
Następny rozdział pojawi się za niedługo. Mam nadzieję. ; )
PS Moja przyjaciółka założyła bloga.
amor-muerte-dolor.blogspot.com
Zapraszam do odwiedzenia. Fajnie pisze, jak na początkującą.
Hermiona ma raka? Mam nadzieję, że operacja i leczenie się uda, a Draco przyzna się Hermionie do swoich uczuć. Czekam na kolejny rozdział:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLady Charlotte
Rak nerki ; ( Proszę, proszę, niech Hermiona przeżyje. Nie uśmiercaj jej ; ( Modlitwa Dracona była taka szczera... Wzruszyłam się. : ) Proszę, daj szanse Draconowi na powiedzenie Mionie tych słów, które wypowiedział w kościele. To jest naprawdę smutny i wzruszający rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lily : )
kobieto niedobrego serca!
OdpowiedzUsuńoa ma wyzdrowieć, rozumiemsz?!
jak sie wyzdrowieje to ja wpadne w deresje! :/
błagam no...
strasznie poodobała mi się modlitwa Draco.. naprawde..
te słowa bardzo mnie poruszyły..
zresztą rozdział świetny jak zwykle ;p
pisz szybko ;)
Pozdrawiam M.
Przecież na 100% wyzdrowieje. Gdyby Hermi nie wyzdrowiała to autorka nie miałaby o czym pisać w następnych rozdziałach ;)
Usuńmistrzostwo to mało powiedziane :)
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy.
pozdrawiam i życze duuużo weny :)
P.S . ile planujesz rozdziałów ?
ok. 20- 30 rozdziałów, a potem biorę się za następne dramione. :3
Usuńno nareszcie ! widać znalazłaś już inną wenę :( rozdział? mmm ... boski .!
OdpowiedzUsuńPS. amor-muerte-dolor.blogspot.com