sobota, 4 maja 2013

Antiquus Hostis - Rozdział XV

"Czy kochałeś kiedyś kogoś tak bardzo, 
że ledwo mogłeś oddychać?"




Draco lekko wstawiony zmaterializował się w swoim mieszkaniu. Chwiejnym krokiem podszedł do barku i wyciągnął z niej ognistą. Upił duży łyk, nie zaprzątając sobie głowy szklanką. Wiedział, że taka duża ilość wypitego alkoholu da mu się we znaki, ale dopiero jutro. Zauważył kawałek pergaminu na stoliku. Wziął ją do ręki. W miarę czytania jego oczy robiły się coraz większe. Zmiął liścik i wrzucił go do kominka. W jednej chwili zajął się ogniem i spalił. Draco opadł na fotel. Zrobiła to. Wyprowadziła się. Wypił pół zawartości butelki i poczuł, jak ognista powoli rozprowadza się po organizmie. Jak powoli pali mu gardło. Musi coś zrobić. Tylko co ? Przecież o to chodziło. Żeby nie rozmawiali ze sobą.
Żeby Draco Malfoy nie zakochał się, a był do tego bardzo bliski.


***



Minęło kilka tygodni. Parapetówka minęła wspaniale. Wszyscy się bardzo dobrze bawili. Nawet Hermiona dała się ponieść imprezie i wyszło jej to na dobre. Draco zajął się pracą, która pozwalała mu zapomnieć o pewnej szatynce. Mianowanie go na szefa okazało się dobrym posunięciem.

Właśnie mijało niedzielne popołudnie. Hermiona siedziała na kanapie przed telewizorem, oglądając jakąś komedię romantyczną.
- Kochasz go ? - spytała jedna z aktorek.
- Tak - powiedziała druga.
Szatynka zamyśliła się. Przypomniała sobie, jak za każdym razem, gdy go widzi, jej serce zaczyna szybciej bić. Wystarczy, że go dotknie, przez przypadek, a na jej twarzy pojawiają rumieńce. Uwielbiała jego głos. Zwykłe ''dzięki, Granger'' wywoływało u niej dreszcze podniecenia, a motyle w brzuchu fruwały. Nie mogła zapomnieć jego cudownych, szarych oczu. Raz były jak stal - zimne i nie przystępne, lecz czasami robiły się ciepłe, że aż nogi miękły. Kształtne wargi zachęcały do całowania. Choć pocałowali się raz i to wieki temu, wciąż pamiętała smak jego ust. Czy kochała go ? Nie, to nie może być to. Od kilku tygodni przekonywała samą siebie. Ale brakowało jej Malfoya. Jego obecności. Czasami nie mogła znaleźć sobie miejsca w mieszkaniu. A raz nawet była bliska teleportowania się do Draco. Kochasz go, szepnął głosik w jej głowie.
Tak, kocha. Zakochała się Draconie Lucjuszu Malfoyu. To dlatego nie wyszło jej z Michaelem i Alexander. Po prostu to Malfoy był w jej sercu.


***
Draco dał sobie spokój z Hermioną. Na początku był trochę załamany, ale jego sekretarka dość szybko go pocieszyła.Wysoka, zgrabna blondynka o dużym biuście zaspokoiła jego potrzeby. Szatynka i brunetka również. Nawet się jakaś ruda znalazła. Łamanie kobiecych serc było jego hobby, a jego niezwykła uroda tylko mu w tym pomagała.

***
Poniedziałkowy poranek zapowiadał słoneczny dzień. Początek września jak dotąd był dość ciepły. Hermiona właśnie jadła śniadanie, gdy nagle usłyszała stukot w okno. Spojrzała w tamtą stronę. Płomykówka stała na parapecie i czekała, aż szatynka odbierze list. Hermiona otworzyła okno i sówka wleciała do pomieszczenia. Zatoczyła koło, upuściła list na stół i wyleciała. Dziewczyna otwarła kopertę i jej środka wyciągnęła zaproszenie : 



Sz.P. Hermiona Granger
Serdecznie zapraszam Panią na bankiet z okazji moich urodzin.

Wstęp z zaproszeniem.
Odbędzie się w piątek o godzinie 20.00 w lokalu ''Fairy Estilo''


Moje uszanowanie,

Minister Magii
Kingsley Shacklebolt



Z chęcią przystała na tą propozycję. Musi się rozerwać, a w szczególności teraz, gdy w jej głowie znajduje się tylko jedna osoba - Malfoy.



***



Nadszedł wyczekiwany przez Hermionę dzień - piątek. Popołudniu zaczęła się szykować. Założyła czarną suknie, która sięgała do ziemi. Ciasny gorset podkreślał jej kobiece kształty. Na wysokości bioder puszczona była luźno, co dodawało uroku. Sukienka mieniła się złotem, więc wszystkie dodatki były w tym kolorze - kolczyki, naszyjnik i bransoletka prababki. Jedynie buty - wysokie szpilki były w kolorze czerni. Torebka była wyszywana złotą nicią.

Oczy podkreśliła złotym, iskrzącym cieniem do powiek i czarnym eyelinerem. Rzęsy mocno wytuszowała. Policzki pociągnęła różem, a usta pomalowała na czerwono. Włosy upięła w koka, a dopełnieniem całości były perfumy. Subtelny, lekki zapach, który tak uwielbiała.
 Za kwadrans dwudziesta chwyciła torebkę, paczuszkę z prezentem (koszula + krawat) i wyszła z mieszkania. 


Sala wyglądała zjawiskowo. Stoliki z czterema krzesłami były poustawiane po lewej stronie, natomiast parkiet do tańczenia znajdował się po prawej. Obok parkietu stała orkiestra, która rozkładała swoje instrumenty. 

- Panna Granger ! Witam. Pięknie Pani wygląda - zawołał Kingsley. Podszedł do niej i pocałował jej dłoń.
- Dobry wieczór i dziękuję - powiedziała szatynka, uśmiechając się. 
- Chodźmy, pokażę Pani miejsce.

Hermiona ujęła jego ramię i skierowali się do jej stolika. Siedział już przy nim Michael, jakaś nieznana jej brunetka i na nieszczęście, Draco Malfoy. Gdy minister odszedł, spostrzegła, że jej miejsce znajduje się obok blondyna. Z grymasem na twarzy usiadła na krześle.
- Hej, Miona - powiedział Michael.

- Cześć - uśmiechnęła się.
- Dobry wieczór, Granger - rzekł Malfoy z udawanym entuzjazmem, czyli udając jej współpracownika.

Hermiona tylko prychnęła. W tej chwili na stolikach pojawiły się różnego rodzaju potrawy, a nogi stołów zatrzeszczały złowrogo. Jedzenia było mnóstwo - od wszelkiego rodzaju sałatek po krewetki, łososie, ośmiornice. Szatynka nałożyła sobie trochę sałatki i zaczęła jeść.
- Odchudzamy się, Granger ? - wyszeptał Malfoy tuż przy jej uchu.

Jego oddech przyjemnie łaskotał jej szyję, a do nozdrzy dziewczyny doleciał ulubiony zapach perfum.
- Nie Twój interes, Malfoy - zdołała wykrztusić, oblewając się przy tym rumieńcem.
Sądząc, że nie uda jej się wyluzować na trzeźwo, nalała sobie do kryształowej szklanki ognistej whisky. 
Po jakimś czasie ona i Draco byli dość wstawieni. 
- Zatańczysz ? - spytał nagle Malfoy, a Hermiona zakrztusiła się bursztynowym płynem.
- J-jasne - wyjąkała.
W głośnikach leciał właśnie wolny utwór, więc szatynka przeklinała się w myślach, że się zgodziła. Gdy Malfoy objął ją w tali, poczuła przyjemne dreszcze, a na jej twarzy zakwitły rumieńce.
- Pięknie wyglądasz - szepnął.
- A ja i tak Cię nienawidzę - skwitowała z uśmiechem.
Bo Cię kocham, dodała w myślach.
- Musisz częściej pić, Granger - roześmiał się.
Gdy piosenka się skończyła, skierowali się w stronę stolika, lecz w połowie drogi Michael porwał Hermionę do tańca.
Malfoy usiadł na swoim krześle i zamyślił się, patrząc na szatynkę. Po co to powiedział ? Ale musiał przyznać, że Granger wyglądała dzisiaj wyjątkowo pięknie i miał ochotę zatopić się w jej pełnych wargach. Potrząsnął głową. Ogarnij się !, nakazał sobie, to jest tylko szlama. Nikt więcej. Pamiętaj.

Hermiona z rumieńcami na twarzy, opadła na krzesło. Była wyczerpana. Od blisko godziny mnóstwo mężczyzn poprosiło ją do tańca, ale ten jeden, na którym jej zależało, tylko raz. Upiła łyk szampana i westchnęła. Malfoy popatrzył się na nią ironicznie.
- A gdzie Twój fanklub, Granger ? - podniósł prawą brew do góry.

- Zazdrosny ? - Hermiona zwróciła w jego kierunku głowę.
- Niby o co ? - spytał podejrzliwie.
- Hm... - udała, że się zastanawia - Może na przykład o to, że do mnie jest wielka kolejka, a Ty siedzisz sam i pijesz ? - uśmiechnęła się słodko.
- Gdybym chciał, to wyrwałbym każdą dziewczynę, która się tutaj znajduje.
- Każdą ? - uśmiechnęła się kpiąco - To może tą ? - wskazała na kobietę, około czterdziestoletnią z wąsem pod nosem i krzaczastymi brwiami. Była otyła i miała na sobie sukienkę w odcieniu jaskrawego różu.
- Nie, tą nie - jęknął. Hermiona roześmiała się.
Szatynka obserwowała tańczące pary, lecz w pewnej chwili zakręciło jej się w głowie. Szybkim krokiem wyszła przed budynek. Skierowała wzrok w gwiazdy. Ilość wypitego alkoholu dała się we znaki. Przede wszystkim zaczęła rozmawiać z Draconem, a tego nie powinna robić. Nadal była na niego zła. Choć ta złość powoli mijała. Miłość wybacza wszystko. Tak... 
- Za dużo się wypiło, Granger ? - spytał kpiąco Malfoy.
- Co ? - wzdrygnęła się, wyrwana z błądzenia w myślach - Jeszcze dużo mogę wypić. Powiedz mi, jak to jest być najbardziej wkurzającą osobą na świecie ? 
- Jestem zaraz po Tobie. To dla mnie zaszczyt - rzekł i ukłonił się.
- Jesteś głupi.
- A Ty wredna.
- Erotoman.
- Kujonica.
- Dupek.
- Nie podskakuj ! 
- Będę.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Czy zawsze musi być na Twoim, Granger ? - powiedział zrezygnowany, a na twarzy Hermiony pojawił się triumfalny uśmieszek.
- Oczywiście.
- Jesteś niemożliwa - przewrócił oczami. 
- Dziękuję - odparła z uśmiechem.
Hermiona znów spojrzała w niebo i przez kilka minut nic nie mówiła. Lubiła z nim rozmawiać. Nawet jeśli się kłócili. Lubiła, jak jest obok. Uwielbiała zapach jego perfum, smak jego warg.
- O czym myślisz ? 
- O Tobie - odparła lakonicznie. Gdy zorientowała się, co powiedziała, oblała się rumieńcem.
- A dokładnie ? 
- O tym, że jesteś najbardziej irytującym, podłym dup... - urwała, bo Malfoy podszedł do niej i zatopił się w jej wargach.
Chciała go odepchnąć, ale zbyt go pragnęła by móc, to zrobić. Gdy ich języki połączyły się w tańcu, cicho jęknęła. Oderwali się od siebie, aby złapać oddech.
- Do mnie czy do Ciebie ? - wyszeptał jej do ucha.
- Do mnie - odpowiedziała i zniknęli.


Poszli do sypialni, zrzucając przy tym swoje ubrania. Pragnęła go. Przez cały ten czas, zaprzątał jej głowę. Może i był egoistycznym dupkiem, ale go kochała i to było silniejsze od niej. 

Gdy było już po wszystkim, zrozumiała, że to nie było owoc miłości, tylko alkoholu. Nie tego chciała! Pod wpływem alkoholu oddała się komuś, komu się nawet nie podobała.
Rozpłakała się. Zerknęła na Dracona, który zdezorientowany siedział na łóżku. 
- Wyjdź - szepnęła.
- Co ? - spytał zdezorientowany.
- Wyjdź ! - krzyknęła i wypchnęła go z sypialni, a potem przed mieszkanie, wręczając mu jego ubranie - Zniknij z mojego życia i serca, do cholery !
Wróciła do sypialni i rzuciła się na łóżko. Zaniosła się spazmatycznym szlochem. Zasnęła dopiero późno w nocy, nękana koszmarami.


____________________________________________________________________


Na pewno spodziewaliście się sceny +18. W tym rozdziale nie chodziło mi o to, żeby pokazać, jak się kochają. Chodziło o to, żeby pokazać dwie skrajne emocje - miłość i nienawiść. No i jeszcze pożądanie. Mam nadzieję, że Was tym nie zraziłam i będziecie dalej czytać. 

Buźka. ;*

10 komentarzy:

  1. szybka jesteś, zmieniłaś trochę wersję, ale w sumie ta i tak pasuje bardziej, bo znając Ciebie dowalisz czymś w kolejnym rozdziale (*_*)
    hahah, lovczi : *

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział śmiało zaliczam do tych lepszych ;)
    fajnie napisane. nic tylko pragnąć więcej twoich notek ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. nooooo.. ostro się zrobiło! :D
    ale tak jest dobrze xd
    świetna, genialna, cudowna notka ♥

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. ło łooo! no to Draco wygrał zakład :) no ciekawe jak to się potoczy dalej :) czekam na następny! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest powaznie, ciekawe co bedzie jak sie Hermiona dowie o zakładzie. Kiedy mu naprawde zacznie na niej zalezec? Chciałabym zeby był o nią zazdrosny, zeby w zyciu Hermiony pojawił sie jakis inny mezczyzna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem okropna. Już dawno nie zaglądałam na twojego bloga za co przepraszam bo jest świetny!
    Rozdział bardzo mi się podoba.
    Jestem trochę w tyle, więc czytam dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń