"Moje życie już nigdy nie będzie takie same
Bo, dziewczyno, zjawiłaś się i sprawiłaś, że
Chodzę inaczej
Mówię inaczej."
Rozległ się dzwonek do drzwi i w tym momencie zegar wybił godzinę siedemnastą. Szatynka uniosła wzrok znad książki i przeniosła go na wskazówki. Nie spóźnił się. Przyszedł punktualnie. Zdziwiona powoli podniosła się z kanapy i ruszyła w stronę przedpokoju. W pomieszczeniu ponownie rozległ się natarczywy dzwonek.
- No przecież idę ! - krzyknęła.
Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się Malfoy, trzymający w ręce butelkę czerwonego wina.
- Chcesz mnie upić ? - mruknęła, przepuszczając go w drzwiach.
- A jak inaczej pójdziemy razem do łóżka ? - spytał, patrząc na nią z dwuznacznym uśmiechem.
- Jesteś głupi - prychnęła, unosząc prawą brew do góry - Irytujący, samolubny i myślisz tylko o jednym.
- Zapomniałaś dodać, że jestem przystojny - dumnie wypiął pierś, a Hermiona przewróciła oczami.
- Idź do salonu, skromnisiu - popchnęła go lekko we wskazanym kierunku.
Szatynka poszła do kuchni i wyjęła z szafki dwa, szklane kieliszki, po czym skierowała się do salonu. Malfoy siedział na kanapie, czytając odstawioną przez nią książkę. Tak bardzo wciągnęła go fabuła, że nie zauważył powrotu szatynki.
- Ziemia do Malfoya - powiedziała, siadając na drugiej kanapie.
- Bez odbioru - mruknął.
Hermiona zaśmiała się szczere i wyrwała mu książkę z rąk. Położyła ją na półce i usiadła z powrotem na kanapie.
- Więc - zaczęła - Co to za szczegóły ?
- Nie zaczyna się zdania od ''więc'' - pouczył ją.
- Nie poprawiaj mnie ! - warknęła - Jakie szczegóły ?
- Po pierwsze wyjeżdżamy razem. Dokładnie za tydzień, czyli w poniedziałek. Przyjadę po Ciebie i razem wyruszymy w pierwsze miejsce.
- Ile krajów odwiedzimy ? - przerwała.
- Nie przerywaj, to się dowiesz - warknął - Odwiedzimy osiem krajów : Grecję, Francję, Rosję, USA, Chiny, Australię, Brazylię i Egipt. Zadowolona ?
- Ujdzie - powiedziała, udając znudzenie, choć oczy jej się świeciły.
Tyle miast do odwiedzenia ! Francja - tam zawsze chciała pojechać. A Egipt ? Piramidy... Podobno strzegą je bardzo groźne zaklęcia.
- Słuchasz mnie ? - Malfoy przerwał jej rozmyślania.
- Co?... Ach, tak, tak.
Draco przewrócił oczami i kontynuował :
- W każdym z tych krajów będziemy odwiedzać innych czarodziejów. Zamknij się - powiedział, gdy Hermiona otwierała usta - Pytania będą później - szatynka prychnęła - Pan Kingsley wytyczył mnie do tego zadania i kazał wyznaczyć kogoś do pomocy. Ja, jako, że cię nie lubię, wyznaczyłem ciebie - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- To jest niedorzeczne ! - oburzyła się Hermiona.
- Niedorzeczne jest to, że tutaj siedzę.
- Tyle to sama zauważyłam - burknęła obrażona.
- Będziemy pisać raporty o każdym kraju - kontynuował - Jakie są relacje czarodziejów między krajami, kontynentami i tak dalej... Papierkowa robota, ale wiem, że taką lubisz - uśmiechnął się kpiąco.
- Nawet sobie nie myśl, że będę odwalała za ciebie całą robotę ! - krzyknęła.
- Dobra, dobra. To jeszcze ustalimy - machnął lekceważąco ręką - Jakieś pytania ?
- Oczywiście. Ile będziemy w poszczególnym kraju bądź mieście ?
- Nie wiem. To zależy od nas. Możemy być dzień, tydzień, nawet dwa. Ministerstwo pokrywa koszty zamieszkania i takie tam. Aha, ale nie upij się tam za bardzo, bo wiesz... łóżko będzie do dyspozycji - powiedział konspiracyjnym szeptem.
- Idiota - mruknęła, pijąc wino.
Nagle rozległ się dzwonek. Zdziwiona zerknęła na przedpokój.
- Spodziewałaś się kogoś ? - spytał niezadowolony Malfoy.
- Nie - Hermiona wstała i poszła otworzyć.
Po chwili wróciła w towarzystwie Marshalla.
- Usiądź - szatynka wskazała mu miejsce obok siebie, po czym sama usiadł.
Draco przewróciło się coś w żołądku. Czemu on obok niej usiadł ? Czego on chce ?
- Coś się stało ? - spytała ciepło Hermiona.
- Chciałem się pożegnać. Jutro wyjeżdżam - rzekł ze smutkiem.
- Och, jak mi przykro - szepnął, zatapiając wargi w bordowym płynie. Hermiona zmroziła go wzrokiem.
- Ale dlaczego ?
- Dostałem kontrakt. Wracam na stare śmiecie. Do Detroit.
- To cudownie ! Przecież tego chciałeś ! - uśmiechnęła się szeroko - Zobaczysz, zrobisz karierę- poklepała go po ramieniu.
- Tak, pewnie - zaśmiał się - No to ja już nie będę przeszkadzać - zaczął wstawać, ale szatynka powstrzymała go ręką.
- Daj spokój, siadaj - pociągnęła go na kanapę - Skończyliśmy już wszystko omawiać, prawda? - zwróciła się do Dracona.
- Został jeszcze jeden punkt.
- Jaki ? - zdziwiła się. Malfoy poruszył kilka razy brwiami do góry i jednoznacznie się uśmiechnął.
- Zboczeniec - mruknęła.
- Wiem - wyszczerzył się w uśmiechu. Hermiona westchnęła.
- Zaraz wracam - oznajmiła i skierowała się w stronę kuchni.
Oparła się się o blat i potrząsnęła głową. Jakie to niedorzeczne... Siedzi sobie w salonie i pije wino z wrogiem. I do tego będzie z nim jeździć po świecie ! Nie mogła wymazać z pamięci jego stalowych oczu. Westchnęła. Wyciągnęła kieliszek do wina i wolnym krokiem poszła do salonu. Stanęła jak wryta. Widok, który tam zastała po prostu zwalił ją z nóg. Po chwili oprzytomniała i zebrała swoją szczękę z podłogi. Malfoy siedział rozwalony na kanapie, śmiejąc się do rozpuku. Marshall w podobnej pozycji również dostawał skurczy brzucha, co kilka sekund.
- Z czego się śmiejecie ? - spytała zdezorientowana.
- No bo...haha...on...haha...i potem...haha...powiedział...haha... - tyle udało się powiedzieć Malfoy'owi podczas kolejnych salw śmiechu.
- Aha - burknęła szatynka i usiadła obok bruneta, który nadal zrywał boki ze śmiechu.
Po chwili mężczyźni w końcu się uspokoili, co zadowoliło szatynkę.
- Powiecie mi w końcu, z czego się śmialiście ?
- Nie - Marshall machnął lekceważąco ręką - To takie męskie sprawy. Nic ważnego.
Hermiona prychnęła głośno i wzięła do ręki swój kieliszek wypełniony winem. Na trzeźwo z nimi nie wytrzyma. Powoli delektowała się tym głębokim i cierpkim smakiem. Ciszę przerwał okrzyk Marshalla :
- Kurcze ! Już ta godzina ! Muszę spadać - podniósł się z kanapy.
- Dopiero dwudziesta - zauważył Malfoy znad lampki wina.
- No tak, ale muszę się jeszcze spakować, a jutro wyjeżdżam z samego rana. To pa, Miona - powiedział i bardzo mocno przytul szatynkę.
- Pisz czasem - szepnęła mu na ucho.
- Zawsze - odpowiedział.
- Cześć, Draco - brunet podał mu rękę i wyszedł.
Hermiona usiadła obok Malfoya i popatrzyła się na niego.
- Wiem, że jestem przystojny, Granger, ale nie musisz pożerać mnie wzrokiem - odwrócił się w jej stronę i zobaczył, że przewraca oczami.
- To dziwne, prawda ? - rzekła cichym głosem.
- Co takiego ? - zmarszczył brwi.
Hermiona podwinęła nogi na kanapę i oparła brodę na kolanach.
- To, że rozmawiamy.
- Przecież musieliśmy to omówić - Malfoy nadal nie rozumiał, o co jej chodziło.
- Nie wyzywasz mnie już od szlamy - wyszeptała, a twarz Dracona przybrała łagodnego wyrazu.
- Popatrz mi w oczy - szepnął, a gdy go nie posłuchała, przysunął się do niej i ujął jej brodę - Zmieniłem się. Nie przerywaj mi - powiedział, gdy Hermiona otwierała usta - Nigdy nie byłem niczego bardziej pewien - wyszeptał - Rozumiesz ?
Hermiona pokiwała głową. Nie mogła nic powiedzieć. Za bardzo utonęła w szarości jego oczu. Widziała w nich smutek i... czułość ? Nie, to nie może być prawda. Uczucie w oczach Dracona Malfoya ? Chłopak opuścił rękę, lecz dalej wpatrywał się w jej oczy. Piękne, czekoladowe oczy, w które mógłby patrzeć godzinami. Ich twarze dzieliło coraz mniej. Piętnaście centymetrów, dziesięć, osiem, pięć, dwa. Zamknęli oczy i przekrzywili głowy. Draco powoli otworzył usta, wypuszczając powietrze, które przyjemnie drażniło wargi dziewczyny.
- Zapomniałem kurtki - zawołał Marshall, wchodząc do salonu - Ups, przepraszam - powiedział zmieszany.
Draco wraz z Hermiona popatrzyli się na niego, ale nie odsunęli się od siebie. Draco zacisnął zęby. A był już tak blisko. Mógł poczuć smak jej ust, zatopić się w nich, ale nie... Westchnął. Marshall ponownie przeprosił i opuścił mieszkanie. Dracon znów westchnął. Przeniósł wzrok na Hermionę, lecz ta odsunęła się od niego.
- To nie powinno mieć miejsca - szepnęła, odwracając głowę w stronę okna.
- Dlaczego ?
- Żyjemy w dwóch różnych światach, Malfoy. A przede wszystkim, nie chcę być wykorzystana jak większość twoich dziewczyn.
- Pod tym względem też się zmieniłem - rzekł.
- Kiedy doznałeś takiej cudownej przemiany ? - prychnęła, spoglądając na niego.
- Może kiedy zobaczyłem, jak ciotka Cię torturuje - spojrzał w okno - Możliwe, że wtedy uświadomiłem sobie, że przekroczyła granicę, a ja nie chcę być taki jak ona - wyznał cichym głosem - Może jak zobaczyłem, ile ludzi zginęło z rąk Śmierciożerców podczas Bitwy o Hogwart. Ile niewinnych osób straciło życie, tylko dlatego, że Czarny Pan chciał być najpotężniejszy.
- Nadal go tak nazywasz - zauważyła.
- Przyzwyczajenie. Może, gdy zauważyłem, że skrzywdziłem tyle osób, które nie były winne - kontynuował, wpatrując się w widok za oknem - Wszyscy ludzie mają taką samą krew. Niczym się nie różni, prawda ? A jednak ojciec wpajał mi przez tyle lat, że ludzie nieurodzeni z czystą krwią są gorsi. Miałem ich nazywać szlamami - uśmiechnął się krzywo - A ja to robiłem. Upokarzałem wszystkich czarodziejów nieczystej krwi, a w szczególności ciebie. Spytasz się dlaczego. Może dlatego, że chodziłaś wszędzie z Potterem i Weasley'em, który był wtedy dla mnie zdrajcą krwi. Chociaż teraz też jest. Widzisz, zmieniłem się. Nie chcę być tym podłym arystokratą.
- Ale wciąż mnie nie lubisz - przerwała mu. Malfoy spojrzał na nią.
- Jeśli bym Cię nie lubił, to bym z tobą tu nawet nie siedział, Granger, ale zostały mi stare nawyki - uśmiechnął się kpiąco.
- Zauważyłam - mruknęła.
- O, popatrz. Wino się skończyło - szybko zmienił temat - Masz coś w zanadrzu ?
- Może być ognista ? - Hermiona wstała i sięgnęła po whisky z półki. Z kuchni wzięła odpowiednie szklanki i nalała bursztynowego płynu. Podała go Malfoyowi - Proszę.
- Dzięki - upił łyk.
- A wracając do tematu...
- Nic ci nie powiem. Skończyłem temat - przerwał jej.
- Ale, Malfoy!...
- Nie.
Hermiona prychnęła głośno, upijając alkohol. Malfoy jej tyle o sobie opowiedział. Nigdy by nie pomyślała, że on może się zmienić. A jednak pozory mylą. Zawsze wydawał jej się pieprzonym dupkiem, który uważa się za lepszych od wszystkich.Tyle lat ją obrażał, wyzywał. A teraz rozmawiają sobie jak równy z równym. Obronił ją przed tym dziwnym typkiem. To właśnie do niego uciekła po tej akcji z Ronem, to właśnie u niego mieszkała przez te kilkanaście dni. Tyle lat zależało jej na Weasleyu ! Byli ze sobą, a on potraktował ją jak zwykłą dziwkę. Mimowolnie z jej oczu popłynęły dwie, słone łzy. Na jej nieszczęście, Draco to zauważył.
- Co się stało ? - spytał.
- Nic.
Draco cicho westchnął i przewrócił oczami. Mimo, że nigdy nie był dobry w pocieszaniu, postanowił spróbować.
- Przecież widzę, że płaczesz.
- Nieprawda - burknęła, ścierając z twarzy łzy.
- Musisz być taka uparta ? - ponownie westchnął, tylko tym razem głośniej.
- Nigdy nie pomyślałabym, że Ron potraktuje mnie jak dziwkę. Ufałam mu, byliśmy przyjaciółmi. Chodziliśmy ze sobą ! - spojrzała na niego, a jej oczy były pełne łez - Stałam się... Starałam się mu wybaczyć, ale nie potrafię - głos jej się załamał, a z oczy popłynęły łzy.
- Daj spokój. Nie zamartwiaj się tym dupkiem - odstawił szklankę i przytulił ją.
- Przepraszam - powiedziała, a jego koszula prawie stłumiła dźwięk.
- Za co ? - zdziwił się, marszcząc brwi.
- Rozkleiłam się. Nie powinnam - głośno pociągnęła nosem.
Draco posadził ją sobie na kolanach, a Hermiona mocniej się w niego wtuliła. Chłopak pozwolił się jej wypłakać, bo widział, że tego potrzebuje. Wykorzystywał każdą chwilę, by być z nią blisko. Wiedział, że taka akcja nigdy by się nie wydarzyła, gdyby Hermiona nie piła. Siedzieli tak dość długo, aż w końcu oddech szatynki uspokoił się.
- Dzięki - szepnęła.
- Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość - mrugnął do niej i uśmiechnął się.
- Jest już późno - zauważyła, dając mu do zrozumienia, żeby sobie poszedł.
Draco wziął Hermionę na ręce i powoli skierował się do sypialni. W mieszkaniu rozległy się krzyki pełne oburzenia :
- Malfoy, do cholery ! Co Ty robisz ?! Odstaw mnie na ziemię, w tej chwili !
- Nie pamiętasz, że miałem Cię upić ? - spytał, uśmiechając się w jednoznaczny sposób.
- Malfoy, odstaw mnie ! - wydarła się, na co Draco skrzywił się.
- Auć ! Moje uszy ! - postawił ją na podłodze i wywrócił oczami - Na żartach się nie znasz ?
- To był głupi żart - warknęła - To do zobaczenia - powiedziała, otwierając mu drzwi.
- A buziak na dobranoc ? - uśmiechnął się niewinnie.
- Chyba sobie żartujesz - prychnęła i wypchnęła go za próg mieszkania.
- No to chociaż w policzek - zrobił minę biednego pieska.
- Nie działa to na mnie - powiedziała, ale w duchu wiedziała, że mu ulegnie.
Po dziesięciu sekundach, które były dla niej wiecznością, westchnęła głośno i powiedziała :
- Dobra.
Zbliżyła się do niego, a on nadstawił policzek. W chwili gdy jej usta prawie go dotknęły, Malfoy odwrócił się i Hermiona przez przypadek cmoknęła go w usta.
- Dupek ! - krzyknęła, gdy zorientowała się, co zrobiła.
- Zapomniałaś dodać, że przystojny - uśmiechnął się szeroko.
- Cześć ! - krzyknęła i zamknęła mu drzwi przed nosem.
***
Ten tydzień może i nie należał do najlepszych, ale do najgorszych też nie. Nadal można było cieszyć się słońcem, które mocno świeciło. Niestety zdarzały się też pochmurne dni, a wtedy poziom samopoczucia Hermiony spadał. Nigdy nie lubiła zimna, deszczu, a przede wszystkim burzy. Dość spokojnie minął jej ten tydzień, nie licząc drobnych sprzeczek z Malfoyem, które były na porządku dziennym. Wielkimi krokami zbliżał się ich wyjazd, a szatynka chodziła coraz bardziej zdenerwowana. Nie wyobrażała sobie tylu dni sam na sam z Draconem. Oczywiście, Ginny była innego zdania. Ruda strasznie się podekscytowała, nawet bardziej niż ona sama. W końcu nadeszła niedziela. Wszystkie ubrania miała spakowane. Zabrała też kilka cieplejszych, przecież mieli wyruszyć do Rosji. Tam może być trochę chłodniej. Wieczorem położyła się do łóżka z błogim uśmiechem na ustach. Mam nadzieję, że to będzie świetny wyjazd, pomyślała, Jeśli Malfoy tego nie zepsuje, dodała. Po chwili odpłynęła w krainę Morfeusza.
___________________________________________________________
Rozdział przejściowy. Nie chciałam opisywać tego wyjazdu w tym rozdziale.
Myślę, że każdy kraj będzie w osobny rozdziale, co Wy na to ?
Sądzę, że to dobre wyjście, bo będzie się dużo działo.
Cześć. ♥
Rozdział przejściowy. Nie chciałam opisywać tego wyjazdu w tym rozdziale.
Myślę, że każdy kraj będzie w osobny rozdziale, co Wy na to ?
Sądzę, że to dobre wyjście, bo będzie się dużo działo.
Cześć. ♥
hem hem, ekhem. cud miód i orzeszki *_* ciapku : *
OdpowiedzUsuńŁUHUHU
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak sie ciesze że Marshall sobie pojechał xd
Tak, tak ! Każdy kraj w innym rozdziale ! :D
Będzie super ! :D
Już sie nie moge doczekać ich wyjazdu xd
A swietnie piszesz tak wogole xd
Czekam na next :p
uuuuu świetny! :D czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńAfff! *.*
OdpowiedzUsuńJzu pisz szybciej, bo nie mogę się doczekać. :p
Jestem za tym by każdy rozdział był w innym rozdziale. W tedy na pewno powstanie ich więcej a akcja będzie zabawniejsza :). Szkoda, że ten Me... czy jak mu tam wyjeżdża. Ledwo się pojawił i już znika, a miałam taką nadzieje, że namiesza. Choć może jednak się jeszcze pojawi i dokona tego zamieszania? Hmmm no nic, poczytam to zobaczę. Czekam na nn i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńheh :) chyba chciałaś powiedzieć " by każdy kraj był w innym rozdziale" :)
Usuńpozdrawiam
Świetny rozdział! Mam nadzieję, że na tym wyjeździe służbowym wydarzą się ciekawe rzeczy... Bardzo ciekawe i szczegółowo opisane ^^
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nowy rozdział.!
Pozdrawiam i życzę weny, Kate.;]
kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Wena mnie opuściła. ;C
UsuńNIEEEEE! TYLKO NIE TO! :<
UsuńNiestety. ;C Ale chyba powoli wraca.
UsuńWłaśnie przeczytałam Twoją historię od początku i jestem zafascynowana! Twój styl pisania bardzo mi przypadł do gustu. CZEKAM NA WIĘCEJ !
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńHej, twojego bloga poleciła mi kuzynka więc od razu zabrałam się zaczytanie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały na raz.
Podoba mi się twoja historia.
Nie mogę się doczekać wyjazdu Hermiony i Malfoya.
PS. ja także piszę bloga, a nawet dwa, wpadnij jeżeli chcesz.
Pozdrawiam, Aleksandra <3
Och, jak miło, że ktoś poleca mój blog ! :3
Usuń