piątek, 10 maja 2013

Antiquus Hostis - Rozdział XVI


"Bo w życiu przychodzi taki moment, 
że drugi człowiek staje się dla ciebie wszystkim."




Czarna zakapturzona postać stała przede mną, trzymając w ręku zakrwawiony nóż, a krople krwi stukały głucho o podłogę. Postać odsłoniła kaptur. Mężczyzna miał czarne jak węgiel oczy, na które opadały również czarne, falowane, sięgające mu do ramion włosy. Nagle zaniósł się złowieszczym śmiechem. Wystraszyłam się i chciałam uciec, lecz nie mogłam się poruszyć. Grube liny wżynały mi się w skórę, tak bardzo, że poczułam ciepłą ciecz na mojej dłoni. Zostałam przywiązana do jakiegoś słupa i mogłam tylko oglądać, co ten człowiek robi. Rozejrzałam się i zobaczyłam kilka stosów. Z początku wydawało mi się, że leżą tam ubrania lub jakieś tkaniny, lecz po chwili spostrzegłam to. Stosy ludzkich ciał, a dokładniej moich bliskich.
Leżeli tam wszyscy, których kochałam. Mama, tata, babcia, Harry, Ginny, a nawet Ron. A na samym środku, pod stopami mężczyzny leżał ledwo żyjący Draco.
- Pomóż mi - wyszeptał, a raczej wycharczał.
Szarpałam się, jak tylko mogłam, ale nie zdołałam się uwolnić, by go uratować. Postać powoli uniosła nóż do góry. 
- Nie ! - krzyknęłam i poczułam okropny ból w rękach.
Mężczyzna widząc moje próby wydostania się z lin, znów się roześmiał. Uklęknął przed Draconem i wbił mu nóż prosto w serce. 
- Nie ! - słone łzy spływały mi po policzkach, a ja nawet nie próbowałam ich powstrzymać. 
Spuściłam głowę w dół i płakałam. Czułam się, jakby moje serce wyrwano i włożono tylko połówkę. Straciłam kogoś, kogo kochałam. Mimo wad. Mimo wszystko.


Hermiona obudziła się zalana potem. Odgarnęła mokre pasma włosów, które przyczepiły jej się do czoła. Spojrzała na zegarek. Była ósma czterdzieści pięć. Zerwała się szybko z łóżka, myśląc, że zaspała do pracy. Po chwili zorientowała się, że dzisiaj jest sobota. Z ulgą skierowała się w stronę kuchni. Dopiero tam dała upuść swoim emocjom. Ten sen był taki realistyczny ! Nie może go stracić. Mimo, że jest skończonym dupkiem. Zapatrzonym w siebie, snobistycznym, wkurzającym arystokratą. Kochała go. Przecież on jej nigdy nie pokocha ! Była tylko przygodą na jedną noc. Rozpłakała się. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Wiecznie opanowana, nie dawała sobie dmuchać w kaszę, aż tu nagle - Draco Malfoy - znienawidzony przez nią chłopak w latach szkolnych przewraca jej życie do góry nogami. Za jakie grzechy ? Dlaczego akurat on ? Jest tylu mężczyzn na całym świecie, ale akurat to on musiał być tym jedynym. Rozpłakała się. W takim stanie zastała ją Ginny. 

- Hermiona ! Co się stało ? - szybko do niej podbiegła i mocno ją przytuliła.
- Ja... i on... my potem... i ten sen... Malfoy... - tylko tyle zdołała wyjąkać. 
Ruda posadziła ją na krześle i przywołała eliksir na uspokojenie. Podała przyjaciółce fioletową ciecz i po chwili Hermiona mogła normalnie funkcjonować.
- Już lepiej ? - spytała Ginny. Szatynka pokiwała głową - No to teraz opowiadaj.
W ciągu pół godziny Hermiona opowiedziała rudej o wszystkim. Od uratowania jej życia przez Malfoya do dzisiejszego snu, który wstrząsnął jej psychiką.
- Kochasz go - powiedziała cicho Ginny.
- Tak - szatynka przytaknęła - I wiesz, co jest najgorsze ? Świadomość, że nigdy z nim nie będę. 
- Och, kochanie - westchnęła i znów ją przytuliła - Wiesz, chciałam Cię zaprosić do klubu, bo wybieramy się tam dzisiaj, ale w tym stanie...
- Z chęcią pójdę - przerwała jej Hermiona - Przyda mi się trochę zabawy.
- Ok. To spotkamy się o dwudziestej pod klubem ''Magical Parquet''.
- Dobra.
- To do zobaczenia - ruda pocałowała ją w policzek i wyszła z mieszkania.


Po skończonym posiłku Hermiona skierowała się w stronę salonu. Chwyciła książkę wypożyczoną z biblioteki i usiadła na kanapie. Tak bardzo zatraciła się w świecie przedstawionym, że nie usłyszała dzwonka. Dopiero po trzecim, bardzo długim, oderwała się od książki. Podeszła do drzwi i otworzyła je. Na widok tej osoby, motyle w brzuchu zaczęły nieokiełznanie fruwać.

- Cześć - powiedział Malfoy, próbując się przy tym uśmiechnął.
- Czego chcesz ? - dziewczyna nie siliła się na miły ton.
- Zostawiłem wczoraj u Ciebie różdżkę - na wspomniany wieczór na twarzy Hermiony zakwitły rumieńce - Mógłbym ją odebrać ? 
- Dobra - powiedziała z niechęcią.
Przepuściła go w drzwiach i zamknęła je. Skierowała się do salonu i ponownie zaczęła czytać. Nie minęło może pięć minut, gdy do salonu wparował Draco.
- Co czytasz ? - spytał beztrosko.
- Książkę - odparła kąśliwie. 
- Jaką ? 
- Ciekawą.
- O czym ? 
Hermiona wzniosła oczy ku górze, modląc się w myślach do Boga o cierpliwość dla tego osobnika. Z hukiem zatrzasnęła książkę i popatrzyła się na Malfoya wzrokiem bazyliszka. Nie dowierzała własnym oczom. Chłopak rozsiadł się wygodnie w fotelu, jakby był u siebie. Hermiona głośno wypuściła powietrze.
- Możesz mi powiedzieć - próbowała nie podnosić głosu - Czemu tu jeszcze jesteś ?
- Chciałem pogadać.
- My nie mamy o czym rozmawiać, Malfoy ! 
- Teraz przechodzimy na wersję oficjalną ? Jeszcze wczoraj wykrzykiwałaś moje imię. Nie pamiętasz ? - uśmiechnął się złośliwie.
- Było, minęło. A teraz żegnam.
- Czyli mamy udawać, że nic się nie stało ?! - gwałtownie wstał z fotela.
- Tak, dokładnie. Gdyby nie alkohol, nawet byś na mnie nie spojrzał  !- krzyknęła, fatalnie tuszując smutek. - A teraz żegnam. Tam są drzwi - wskazała ręką na przedpokój i otworzyła książkę, udając, że czyta.
Dopiero gdy Draco opuścił jej mieszkanie, trzaskając drzwiami, odłożyła lekturę na stolik, a słone łzy popłynęły po jej policzkach. Już po raz drugi dzisiejszego dnia przez niego płakała. 
Znowu zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdenerwowana szybkim ruchem otworzyła drzwi i wykrzyczała : 
- Wal się ! Nie mam ochoty Cię już oglądać. 
- Przepraszam - powiedział zmieszany mężczyzna. Miał około trzydzieści lat. Był wysoki, a przez jego opiętą koszulkę prześwitywała umięśniona klatka piersiowa. Miał oczy koloru nieba, które były otoczone długimi rzęsami, a jego ciemnobrązowe włosy były przystrzyżone na jeża. Miał na sobie czarny T-shirt i tego samego koloru skórzaną kurtkę i spodnie - Usłyszałem podniesione głosy i przyszedłem sprawdzić, co się dzieje.
- To ja przepraszam - na twarzy szatynki pojawiły się szkarłatne plamy.
- To zrozumiałe, jeśli jest się zdenerwowanym - mężczyzna uśmiechnął się - Jestem Marshall - podał jej dłoń.
- Hermiona. Wejdziesz ? - spytała, otwierając szerzej drzwi.
- Z przyjemnością - uśmiechnął się szeroko.
W ciągu kilku godzin Hermiona zdążyła się dużo dowiedzieć o Marshallu. Pracował w banku Gringotta, a na co dzień rapował pod pseudonimem Eminem. Przede wszystkim uroda chłopaka przyciągnęła uwagę szatynki. Był zabójczo przystojny. Zegar wybił osiemnastą.
- O jejku, już ta godzina ! - powiedziała - Nie chciałabym Cię wypraszać, ale umówiłam się ze znajomymi i...
- Nie ma sprawy - przerwał jej z uśmiechem - Już mnie nie ma - i skierował się do wyjścia.
- Hm... Marshall ! - krzyknęła za nim.
- Tak ? 
- Pójdziesz ze mną ? - zapytała nieśmiało.
- Z wielką chęcią - uśmiechnął się szeroko.
- To przyjdź do mnie za piętnaście dwudziesta.
- Ok - powiedział i wyszedł.
Hermiona miała znakomity humor. Sądziła, że to właśnie dzięki Marshallowi zapomni o Malfoyu. Nucąc pod nosem, zaczęła się szykować. Przeglądając swoją zawartość szafy, stwierdziła, że musi w najbliższym czasie wybrać się na zakupy. W końcu postawiła na czerwoną sukienkę, sięgającą jej do połowy ud. Do tego czarne, wysokie szpilki i tego samego koloru dodatki - torebka i wkrętki. Potem wzięła się za makijaż. Narysowała czarne kreski na powiece, przyprószyła twarz pudrem i musnęła usta czerwonym błyszczykiem. Gdy jej włosy stały się proste za pomocą zaklęcia, usłyszała dzwonek do drzwi. Chwyciła jeszcze czarną marynarkę i poszła otworzyć. Nie sądziła, że tak długo będzie się szykować.
- Pięknie wyglądasz - powiedział Marshall, a Hermiona się lekko zarumieniła.
Mężczyzna założył biały podkoszulek, czarne, dżinsowe spodnie i tego samego koloru, skórzaną kurtkę. Na szyi miał srebrny łańcuszek. Dziewczyna domyśliła się, że taki ma styl. Nie narzekała, bo taki image jej się podobał.
- Dziękuję.
- Idziemy ? 
- Tak, tak - Hermiona zamknęła drzwi, schowała różdżkę do torebki i skierowali się do wyjścia.


***



- Hermiona ! - wykrzyknęła Ginny, widząc swoją przyjaciółkę. Podbiegła do niej i mocno ją uściskała. 

- Zgniatasz mnie - powiedziała, śmiejąc się. Dopiero wtedy ją puściła.
- Nie przedstawisz nam swojego przyjaciela ? - spytał Harry, podchodząc do nich razem z Ronem.
- To jest Marshall, a to Harry, Ron i Ginny - rzekła Hermiona, a mężczyzna uściskał rękę każdemu z nich - To co, idziemy ? 
- Pewnie - powiedziała ruda.
Klub miał, szare obskurne ściany z zewnątrz, a nad drzwiami wisiał neonowy napis "Magical Parquet". W środku było o wiele przyjemniej. Ciemnooliwkowe ściany i brązowa, drewniana podłoga. W rogu ustawione były stoły do bilarda, a na środku pomieszczenia znajdował się duży parkiet. Na przeciwko niego było podwyższenie, na którym stały różne urządzenia należące do DJ'a. Na prawo stały stoliki z krzesłami, a tuż obok nich był bar, przy którym barman popisywał się swoimi zdolnościami. Po lewej stronie znajdował się korytarz, który prowadził do toalet.
- Byłem tu kiedyś - stwierdził - Organizowane są tutaj walki raperskie.
- Ekstra - odparła Hermiona z uśmiechem.
Skierowali się w stronę baru, gdzie szatynka zamówiła Martini, a Marshall ognistą.
- Zatańczysz ? - spytał, podając jej rękę.
Hermiona ujęła jego dłoń i po chwili razem wirowali na parkiecie. Nagle muzyka przestała grać.
- Ej, ludziska ! - rozległ się głos DJ'a - Ktoś chętny zagiąć nas swoim rapem?
- Pani wybaczy - powiedział z uśmiechem brunet.
Po chwili znajdował się już na scenie.
- Yo, M ! - krzyknął DJ - Łap mikrofon i jedziesz !
Z głośników poleciał bit, tłum przed sceną krzyczał, a Marshall zaczął rapować : 


Spójrz, gdybyś miał jeden strzał, 
lub jedyną szanse by zdobyć to czego pragniesz, 
wykorzystałbyś ją czy po prostu pozwolił jej się wyślizgnąć ?
Lepiej zatrać się w muzyce, w chwili 
którą posiadasz, lepiej nie pozwolić jej odejść
Masz tylko jeden strzał, nie spudłuj, nie spieprz tej szansy
Taka okazja zdarza się tylko raz w życiu.
Możesz dokonać wszystkiego, 
czego tylko pragniesz, człowieku. *


Hermiona stanęła pod sceną i słuchała go oniemiała. Był naprawdę świetny.



To wygląda na zadanie dla mnie 

Więc wszyscy po prostu podążajcie za mną 
Bo potrzeba nam trochę skandalu 
Bo jest jakoś tak pusto beze mnie. **

Złap mnie w moim Mercedesie
Podskakując przy “Ice, Ice Baby,” krzycząc Shady, aż nie umrę
Podobnie jak pół pary kości, życie jest szalone
Tak więc żyję w pełni, dopóki jestem Swayze
Ty też żyjesz tylko raz, więc myślę o tej miłej, miłej pani
Czekaj, nie zatrzymuj mnie teraz, kiedy nawijam
Pozwól mi powiedzieć jak ta miła pani ma na imię, bo to jest ktoś sławny. ***



Tak zły

Dobrze, że jestem tak zły
Gwarantuję, że będę najlepszą rzeczą jaką miałaś
Bo nigdy nie spotkasz kogoś takiego jak ja
I już nigdy nie będziesz chciała się pieprzyć z innymi. ****


Śpiewając ostatnią zwrotkę Marshall wyłapał z tłumu Hermionę i patrzył się na nią przez cały ten czas. Chciał  jej przez to powiedzieć, że go oczarowała, urzekła; że zatracił się w jej spojrzeniu.

Szatynka zarumieniła się uroczo. Gdy Marshall skończył swój występ, podszedł do niej i mocno ją przytulił. Wtedy Hermiona poczuła, że ktoś się jej przygląda. Gdy obróciła się w tym kierunku, zobaczyła stalowe tęczówki, które śledziły każdy jej ruch. Westchnęła cicho, bo motylki w brzuchu dały o sobie znać. Razem z mężczyzną skierowała się w stronę baru, by wypić po drinku. Byli w połowie drogi, gdy ktoś zawołał głębokim głosem : 
- Ej, M ! - był to czarnoskóry mężczyzna, ubrany w szary podkoszulek i czarne spodnie.
- Siema, Andre - powiedział Marshall i przywitał się ze swoim przyjacielem.
- A kto to ? - spytał.
- Hermiona - dziewczyna podała mu rękę. 
- Andre. Miło mi - puścił jej oczko.
- Poczekaj tu na mnie. Zaraz przyjdę - powiedział Marshall szatynce i odszedł.
Hermiona zamówiła drinka i usiadła na wysokim krześle, obserwując tańczące pary. Upijała powoli płyn, rozkoszując się jego smakiem. 
- Witaj, Granger - szepnął jej do ucha głos, a ona sama zakrztusiła się pitym drinkiem.





______________________________________________________________

Co tak mało komentarzy ? Nie dowartościowaliście mnie. :c
Nie podoba Wam się, czy jak ? 

A co do rozdziału. Nie byłam bym sobą, gdybym nie wplotła Eminema. Nie będzie go dużo, choć będzie dość ważną postacią drugoplanową. 
Jeśli ktoś za nim nie przepada, to przepraszam.

Czekam na Wasze komentarze. Piszcie co Wam się nie podoba, to to zmienię.
Polecajcie mnie znajomym i tak dalej.

Bajo ! ♥

EDIT. Piszcie, czy Eminem może być w tym opowiadaniu. :) 

21 komentarzy:

  1. Eminem ? Uuu... Mogła byś w sumie wplesc śpiewającą Hermionę ... Taki tylko ;)
    Oczywiście dziękuje za inf.
    Czekamy na nn! ;)
    Irytek
    hermiona-hogwart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdrosny Draco, chce go takiego jak najwiecej.Rozdział bardzo fajny, z biecierpliwoscia czekam na wiecej.
    Buziaki^^

    OdpowiedzUsuń
  3. ja do niego nic nie mam ;) czasem nawet z chęcią posłucham czegoś jego autorstwa
    wybacz że znowu nie skomentowałam poprzedniej notki ale nie za bardzo mam czas sprawdzać to co czytam ;/ zazwyczaj pojawiam się dwa trzy razy w tygodniu na swoim blogu i czytam powiadamiania ;/
    rozdział super
    a zazdrosny Draco coraz bardziej mi się podoba
    czekam na nn i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ja pierdzielę, kochana. ja se tu muszę zoomować.. ;d
    poszalałaś z tym Eminemem.. i ten no, co Ty mi piszesz w szkole, że nowy rozdział, żebym zawału dostała z niecierpliwości kiedy do domu wrócę? ;o ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam Eminema <3
    a jeszcze bardziej twój blog :D
    czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże Boże Bożeee :D
    no kocham twoje opowiadanie xd
    szczerze to myśllałam że Draco tak łatwo nie odpuści i zostanie u niej w domu, żeby sobie wyjaśnili a tu prosze xd
    ciągle zaskakujesz mnie czymś nowym :)
    mmm zazdrosny Draco! :P
    mam nadzieje ze wreszcie powie Hermione że się w niej zakochał :D

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomysł z Eminemem nie jest zbyt dobry ;/
    Przynajmniej ja tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPER,SUPER,SUPER!!! ZAJEBIŚCIE I WGL!! Dawaj szybko nexta bo nie wytrzymam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. o Merlinie
    rozdział bije wszystkim ogłowę .
    Eminem jest zabójczy ;)
    a Malfoy? eh.. będę go nazywać Malfoy-prześladowca ;D
    pisz, proszę, pisz !
    robisz to super :P
    kiedy nowa notka ? :))

    OdpowiedzUsuń
  10. hahahahahahahahhahahahhaha hahahhahaha....

    Naćpałam się chyba czegoś....

    OdpowiedzUsuń
  11. Omnomnom genialne <3 Czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Super! *.* Kocham Eminem'a ♥
    Dawaj dalej. xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie polubiłam Marshalla... Jakiś taki... no... kurde, nie wiem jak to ująć xD
    Ale Malofoy to spełnienie moich marzeń <3 jeśli obiecasz mi, że Draco i Hermiona będą razem za ileś tam rozdziałów, a ich relacje przez ten czas będą się utrzymywać na takim cudownym poziomie jak teraz, to będę cię kochać :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże, jak ja kocham Malfoy'a. ♥
    Marshall.. niech się odpierdoli od Hermiony xd ona jest Draco! :D
    cudowny cudowny cudowny *.*
    czekam na wiecej ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. ' Marshall za bardzo mi się nie podoba. Jest w nim coś.. Sama nie wiem co. :)
    Nie przepadam za rapem, więc za Eminemem też nie, ale twój blog jest świetny więc będę czytać, nie zważając na niektóre postacie. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Haha, rozwaliłaś mnie tym Eminemem xDD

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz, że Eminem nie jest brunetem tylko blondynem?
    Ogółem wszystko mi się podobało prócz tego aspektu z Eminemem, gdyż uwielbiam go słuchać i czasami to trochę wnerwia.
    Mam nadzieję, że Hermiona szybko przejrzy na oczy :3

    Zapraszam:
    http://kocham-i-walcze-pani-weasley.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny :3
    /PaniWeasley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz to do osoby, która jest Stanem, to po pierwsze.
      A po drugie, jego naturalny kolor to brąz, więc nie widzę żadnego problemu.
      Mogłam dać albo ten, albo blond, więc w czym problem?:)

      Usuń